[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To bardzo ciekawe - Wroński otrząsnął się.- Ale co ma wspólnego z naszą sprawą?- Coś może mieć.Zwiat czasem okazuje się dziwnie mały.GdzieHeisenberg, a gdzieśmierć Ramiszewskiego.Gdzie von Braun,a gdzie Oleśnica.Otóż to.A teraz przejdziemy do sedna.Otajnych archiwach SS na pewno coś wiesz.Zostały ukryte w różnychmiejscach głównie na terenie Niemiec, byłychPrus Wschodnichi zachodniej Polski.W Górach Sowich między innymi.Do legendyjuż przeszłyopowieści oludziachprzepadających bez wieściprzyeksploracji wykutych w górze korytarzy.Podobno nawetw Karkonoszach Niemcy zryli zbocza gór, tworząc skrytkii pułapki na ciekawskich.Było nawet o tym głośno, w telewizji pojawiło się kilkaprogramów, alepotem przycichło.I nie myśl, że samo z siebie, boludzie stracili zainteresowanie tematem.Co i gdzie jest, dokładnie nie wiadomo.Ale jedno jest pewne.Zginęło wielu ludzi, usiłujących126eksplorować tetereny,ich tajemnicze i ukryte miejsca.Zbyt wielu, czy był to przypadek i w zbyt dziwnych okolicznościach.Niemcy rozrzucili archiwa po terenach nie tylko obecnych Niemiec,lecztakżeDolnego Zląska, bo mielinadzieję jeszcze tu wrócić, dalejbudować tysiącletnią Rzeszę.Doktrynerstwo okazało sięsilniejsze odrozsądku.W efekcie mnóstwo skrytek znajduje się na wyciągnięcieręki.Trzeba tylko widzieć, gdzie zostały umiejscowione.Węszą zaniminie tylkochciwizłota poszukiwacze skarbów.Mityczne złotoTrzeciej Rzeszy, kosztowności idzieła sztuki to mało.Są albo ichnie ma, mogą ucieszyć co najwyżej pojedynczych ludzi.Ale tutajw gręwchodzą potężne obce wywiady.Archiwa mogą zawieraćcenne informacje, a samwiesz, że dobrainformacja jest warta więcej odpieniędzy.- Rozumiem, ale.-Już przechodzę do rzeczy.Jakiś czas temu, grzebiąc w zródłach, odkryłem ślady,a raczej słabiutkieposzlaki, że von Braunz Heisenbergiem pracowali nad czymś znacznieciekawszym niż brońjądrowa.W tymsamymokresie Einstein zastanawiał się jużnad możliwościąpodróżyw czasie.- Chce pan powiedzieć, że ioni.-Nie.Oni pracowali nad czymś zupełnie innym.VonBraun nigdy nie przyznał się Amerykanom, nad czym.Może i uczyniono gowielkim obywatelem tego potężnego kraju, ale wgłębi duszy pozostałwierny nazistowskim przywódcom.Do końca życia czekał na odrodzenie Niemiec, tych zesnów Hitlera.Zabrał tajemnicę do grobu.Alezapewne całość albo przynajmniejczęść dokumentacji zostałaukrytarazem z innymi archiwamiS S.A gdzie oni to wszystko chowali?W niedostępnych miejscach, nie tylko w górach, ale także utajnionychalbo zapomnianych podziemiach, wszędzie, gdzie można byłozatrzećślady, a jednocześnie liczyć, iż ładunek bezpiecznie przetrwaPróbęczasu.Czy nie zastanawiał cię nigdy brak kompletnej niemieckiej dokumentacjiarchitektonicznej tych terenów?Pewnie o tym nie myślałeś.Ale tak jest.Niby złośliwie nie chcieli oddać planów domów i budowli, ale taknaprawdę chodziło o coświęcej.- Chce pan powiedzieć.127.- Chcę powiedzieć, że zostały celowo zniszczone.Niemcy oczywiście nimi dysponują, ale nie radzępróbować od nich tegowydobyć,A ja.- zawiesił głos, zastanawiającsię, co dalej powiedzieć.- A pan coś ma, tak?- pomógł Michał - I to się wiąże ze śmiercią doktora Ramiszewskiego?- Może tak być.-W takim razie.Wroński przerwał, podniósłsię szybko od stolika,zasłaniającprofesora.- Nie teraz - rzucił półgębkiem.- Wszedł ktoś, kto na pewno niepowinien nas razem widzieć.Proszę sączyć whisky jakby nigdy nic, jasiętym zajmę.Odwrócił się do drzwi, robiąc ruch, jakby tylko omijał stolik, przyktórym siedział Walberg.Niespiesznie ruszył wkierunku wyjścia.- O, moi ulubieńcy, Flip i Flap - powiedział, udając zdziwienie.Większy z przybyszów poczerwieniał.- Włóczycie się za mną jużwszędzie.Stęskniliście się?No tak, nie widzieliśmy się ładnych paręgodzin.Ale ja właśnie wychodzę.Może pójdziemydo mnie na póznąkolację?%7łonasię ucieszy.- Jesteśmy tu przypadkiem- wyjaśnił mniejszy.-Jasne.A ja nazywamsię Sharon Stone i jestem pociągającąblondynką z długiminogami orazniezłym cycem.Odpieprzcie się,chłopaki, bonawas wreszcie doniosę.- Komu?- spytał z drwiną Flap.-Może naszemu szefowi?- Komendantowiwojewódzkiemu - odparł z kamienną twarzą Michał.- Ministrowi spraw wewnętrznych.Prokuratorowi krajowemu.Premierowi.Prezydentowi.Wszystkim po kolei.Aamiecie i moje prawa obywatelskie i prawa człowieka w ogólności.- Skarż komu chcesz,choćby samemupapieżowi.Nas to kompletnie nie obchodzi.Wykonujemy swoją robotę i tyle.Takie mamy rozkazy.- W ten sam sposób tłumaczyli się i tłumaczą zbrodniarze wojenni.-Kiedyśmu wreszcierypnę - odezwałsię King Kong.- Będzie zbierał zęby po całym powiecie.Po całym świecie.Cholera, a pan Wroński poleci na Księżyc, a ja mu jeszcze w tym pomogę!Kopem!128- O! - ucieszył się Wroński- Nareszciecoś wrodzaju żartu.Jaki był taki był,ale zawsze.Owszem, czytałem gdzieś, że małpy wykazują poczucie humoru, alepodobno tylko te bardziej rozwinięte.Tymczasem widzę tutaj.ho, ho, pogratulować.Ewolucja wyrazniepostępuje.Flap zacisnął szczęki i pięści.Michał był pewien, że gdyby zostalina pół sekundy sami, spełniłbynatychmiastswoją obietnicę.- Idę terazdo domu.Możecie spokojnie zostać nadrinka.Alboiśćza mną.Ale uprzedzam, wtedy będę się starał wam urwać, aznamtomiastojakwłasną kieszeń.10Nie poszedł jednak dodomu.Nie miał ochoty wysłuchiwać uwagżony.Na pewnojeszczenie poszła spać.Postanowił wybrać się nazamkowe błonia.Obszedł całe, przeszedł przez jezdnię, kierującsięw stronę łąk, aż wreszciewylądował przy śluzie.Kiedy był tu ostatnio,teren rozświetlały policyjne reflektory.Terazskazanyzostał na docierające od ulicy światłalamp.Zresztą nazywanie tego odcinka ulicąmogło być mylące.W bezpośredniej odległości zamieszkały jest tylko tenjeden dom podrugiej stronie drogi.Kiedyś pewnie stanowił jakieś zabudowania należące do zamku, mieszkałatam służba, ogrodnik albo inne osoby pracujące na rzecz jego właścicieli.Teraz żyło tam kilka rodzin.Stare zabudowania, typowe poniemieckie domostwo.Teraz otynkowane,kiedyś jednak na wierzchu była czerwona cegła.Czerwona cegła.Odbiło się w głowie echem.Niemcy lubili chyba widok surowych ścian, wieleoleśnickich budynkówtak właśnie wyglądało.Budynków, ale czy tylko?W tej chwili przypomniał sobie opowieść stryja, starszego brata ojca,o tymwłaśnie pobliskim domu.Była tam stara studnia, bardzoporządna,z zadaszeniem.Stryj zajmowałsię w latach pięćdziesiątych kopaniem nowych idoprowadzaniemdo porządku starych studzien.Tutajteż pracował.Wezwano go, żeby usunął gruz.Zszedł nadół i w trakcie roboty znalazł nieoczekiwanie dziwny otwór zboku,w cembrowinie.Z tego, coMichał pamiętał, miał to być korytarz pełen129.walających się niemieckich hełmów oraz innego rynsztunku wojskowego.Trzebaby się upewnić.Stryj, co prawda, zmarł kilka lat temu, alemoże ojciec coś będzie pamiętał.Rodzicemieszkali niedaleko, naMłynarskiej.Zanim zdążył sięzastanowić, pukał już do drzwi.- Cześć, synu- ojciec jeszcze nie spał.- Coś się stało?Już powpół do jedenastej.Magda cię znowu wywaliła z domu?- Nie tym razem.Tato, mam do ciebie małepytanie.Pamiętasz,co opowiadał wuj Stefan o tej studni w domu przy Wałowej?Ojciec może miał sklerozę jeśli chodzi o to, co trzeba kupić wsklepie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]