[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz w jego życiu były tylko trzy dorosłe osoby, którym ufał: DonaldFerguson, jeden z nauczycieli w szkole, Jeannie Barron i matka Brid, Gemma.- A-dam, dziś idziemy zobaczyć orły.- Brid uwielbiała oglądać jegoksiążkę o ptakach.Przyglądała się rysunkom na kolejnych stronach i podawałanazwy ptaków w swoim języku.Nazwy, których nie potrafił zapamiętać.Zezdziwieniem stwierdził, że ona nie umie pisać, więc włączył jeszcze ten przedmiotdo lekcji.Uspokajał ją, kiedy niezdarnie trzymała ołówek, chwalił zaś, kiedy zeAnula & ponaousladansczdziwieniem spostrzegł, że umie rysować.Orły miały gniazdo wysoko na stoku Ben Dearg.%7łeby tam dotrzeć, musieliiść kilka godzin, wspinać się po niewiarygodnie stromej skale, brnąć powrzosowisku, zanim się zatrzymali i ześliznęli do pierwszej z głębokich górskichdolin, która ciągnęła się ze wschodu na zachód przez torfowisko.W połowie drogi,niedaleko podnóża skalnej ściany, potok brązowej wody spadał kaskadą nadurwiskiem do okrągłego jeziorka, po czym spływał w dół po zboczu.Kiedy dotarlina skraj urwiska, kilka wystraszonych jeleni podniosło głowy i przyglądało im sięprzez chwilę; w końcu uciekły i znikły im z oczu.Adam uśmiechnął się do Brid.Miała na sobie, tak jak zwykle, prostą tunikę,tym razem ufarbowaną na kolor błękitny i zielony, przewiązaną w talii skórzanympaskiem, przy którym nosiła przydający się czasem nóż.Na nogach miała sandałynie zapinane na klamerki, tak jak jego, ale przymocowane w kostkach długimi,podobnymi do tasiemek rzemykami.Długie włosy upięła z tyłu i przymocowałasrebrną klamrą.- Przestraszyliśmy ich.Przytaknęła.Pierwsza dotarła do jeziorka, zatrzymała się przy nim i czekałana niego.Adam ukląkł i pochylił się nad wodą.Spryskał sobie twarz.- Możemy tutaj popływać - uśmiechnął się.- Jest głęboko.Zobacz.Popatrzyła niepewnie najpierw na niego, a potem na ciemną wodę.- Tutaj nie wolno pływać.- Dlaczego? Taplasz się przecież w tym strumyku.Tutaj nie jest tak głęboko.Pokażę ci.Zanim zdążyła go powstrzymać, zdjął przez głowę koszulę i ściągnąłspodenki.W samych kąpielówkach zanurzył się w brązowej wodzie.Była lodowatozimna i dużo głębsza.Przepłynął kawałek pod wodą, dotarł do pionowej skały wodległym końcu, odwrócił się, zanurkował i wypłynął sapiąc na powierzchnię.- A-dam! - Brid klęczała na skale na brzegu jeziorka.Była teraz wściekła.Wyciągnęła do niego ręce.- Wychodz.Nie wolno ci tu pływać.Anula & ponaousladansc - Dlaczego? - Potrząsnął głową, bo włosy zasłaniały mu oczy, i podpłynąłdo niej przez jeziorko.- Hej, co się stało?Ciągnęła go za ramię.- Wychodz! Wychodz! Wychodz szybko! - Tupnęła nogą.- O co chodzi, Brid? Co się stało? - Podciągnął się na brzeg tuż koło niej.-Nie boisz się chyba?- A-dam.Nie zapłaciłeś Pani tego Jeziora - szeptała ze złością.- Pani? - Popatrzył na nią bacznie.- O czym ty mówisz?- O Pani tego Jeziora.Ona w nim mieszka.Pilnuje go.Adam patrzył na nią przez chwilę zaintrygowany, po czym coś mu zaświtałow głowie.- Tak jak cailleach.O to ci chodzi? O tę starą wiedzmę.Ducha.Brid, chybaw to nie wierzysz? To grzech.Biblia tego zabrania.- Adam był wstrząśnięty.Potrząsnęła głową.Nie rozumiała go.Podeszła do plecaka, który leżał naziemi w cieniu skały.Grzebała w nim, aż znalazła owinięte w pergamin ciasto.Rozwinęła papier, wyciągnęła nóż i starannie przekroiła ciasto na trzy części.- Dla A-dama i dla Brid.Dla Pani Jeziora - wskazywała palcem po koleiwszystkie kawałki.Wzięła jeden do ręki, podeszła do brzegu jeziora, wspięła się poskałach, które były śliskie od rozpylonej na nich wody, aż dotarła w pobliżewodospadu.Krusząc ciasto w palcach, powoli wrzucała je do wody poniżej kaskady,nucąc coś szeptem.Skończywszy, stała przez chwilę bez ruchu, rozglądając się niespokojniedookoła, jak gdyby czekała na jakiś znak, że jej ofiara została przyjęta.- Brid! - Adam był przerażony.Uciszyła go nagłym gestem, nadal badawczo obserwując wodę.I naglewskazała coś palcem.Dostrzegł niewielki cień, który błysnął nagle w wodzie i znikł.- To był pstrąg - powiedział oburzony.Pokręciła przecząco głową.Jej nastrój błyskawicznie się zmienił.Klasnęła wręce i roześmiała się radośnie.- Pstrąg, posłaniec Pani Jeziora - zawołała.Skoczyła z powrotem na brzeg.Anula & ponaousladansc- Pani Jeziora jest zadowolona.Teraz popływamy.- Usiadła i zaczęła rozwiązywaćrzemyki u sandałów.Pod tuniką Brid była naga.Stała przez chwilę na skale.Jej jasne ciałostanowiło wyrazny kontrast z opalonymi ramionami i nogami.Skoczyła do wody ikrzyknęła zachwycona.Adam stał bez ruchu.Wstrzymał oddech.Widywał czasami maleńkie siostryswych kolegów bez ubrania, kiedy matki kąpały je przed ogniem.Zawsze wtedyodwracał oczy, żeby nie patrzeć na szokującą nagą szczelinkę między ich nogami.Nadal poważnie zamierzał zostać lekarzem, ale nigdy przedtem nie widział starszejdziewczynki czy kobiety bez ubrania.A teraz ta smukła dziewczyna, właściwie jużkobieta, stała całkiem nieskrępowana naga na skale.Zanim skoczyła do wody,dostrzegł jej małe jędrne piersi, ciemny puch włosów między nogami,prowokacyjnie zaokrąglone biodra i pośladki.Nigdy się dotąd nie zastanawiał, ile Brid może mieć lat.Przypuszczał, że tylemniej więcej co on, ale była jego przyjaciółką, jego kumpelką.Nigdy nawet przezchwilę nie myślał, że jest taka sama jak te chichoczące dziewczynki z Pittenross alboDunkeld; ale ciało, ku jego wielkiemu zakłopotaniu, samo zareagowało.Stał bez ruchu, upokorzony, woda z niego ściekała, tworząc kałuże wokółstóp.Brid odrzuciła do tyłu włosy, uwolnione ze srebrnej klamry, i dreptała powodzie wokół niego.- Chodz, A-dam - zawołała.- Wejdz do wody.Przyjemnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]