[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zgoda, ale Neapolis jest w Neapolu.Co takiego kazało ci myśleć o Rzymie? Wiele rzeczy.Rzym to miasto zbudowane na siedmiu wzgórzach, a jak odkryliśmy, cyfrasiedem, sojusz siedmiu osób, stanowi sedno zagadki. Zawsze chciałam zapytać wtrąciłam dlaczego siedem, a nie osiem czy dziewięć? Co masz na myśli? Tak naprawdę na obrazie jest dziewięć postaci, jeśli liczyć Kupidyna.Osiem postacidorosłych.Więc dlaczego jest ich tylko siedem w tym spisku czy sojuszu, czy jak tam, a nie osiemlub dziewięć?Brat Guido nasunął na głowę kaptur, by ochronić się przed wiatrem. Wyznaję, że nie wiem.Może jedna z postaci to przynęta, a może z jakiegoś powodu niejest brana pod uwagę? Może ja, Flora? Florencja zasugerowałam, mając nadzieję, że nie będziemy musieli tamwracać. Nie z tą twoją twarzą.Nie można jej zignorować. Pławiłam się w rozkoszy, ale przecieżto nie był komplement, tylko proste stwierdzenie.Oczy Guida miały zamyślony, nieobecny wyraz. Niewykluczone, że jedną z postaci pominięto, a może namalowano ją po to, żeby nas zwiodła.Ale mało prawdopodobne, żeby była to Florencja, ojczyzna artysty i jego patrona. Westchnąłzaintrygowany. W każdym razie siódemka to cyfra wymieniona przez króla i numer siedem,siódma stacja drogi krzyżowej.Otwiera drzwi do Neapolis w kościele San Lorenzo Maggiore.A jakjuż mówiłem, tak się składa, że Rzym zbudowano na siedmiu wzgórzach.Skinęłam głową. I co jeszcze? Wenus ubrana jest w rzymski strój.Widzisz? Zupełnie inaczej niż wszystkie inne damy.Wszystkie inne postacie mają zwiewne, białe, wiosenne szaty, jak bukoliczne boginie.Nie wiedziałam, co znaczy bukoliczne , brzmiało jak choroba żołądka. Ale te szaty są bardzo modne zaprotestowałam, starając się odzyskać grunt pod nogami. Suknia, którą ja noszę, w kwiaty malowane na materiale, jest teraz najmodniejsza we Florencji.Zatęskniłam za dniami, kiedy myślałam jedynie o następnym kutasie i o kolorze sukni. Zgoda.To szczyt toskańskiej mody.Ale popatrz na Wenus.Wygląda zupełnie inaczej.Nosi strój z minionej epoki, draperie i materiał ze starożytności.Wyraziste kolory, a nie białeprzezroczyste tiule.To są nasycone klasyczne barwy: czerwony, niebieski i złoty.Nie ma kwiatów,przybranie głowy prosto z czasów rzymskich, podobnie jak biżuteria.Przyjrzałam się uważnie.Wenus miała stosunkowo niewiele ozdób, a na pewno nie perły. Masz na myśli ten wisior? wskazałam palcem piękny złoty naszyjnik na piersi Wenus,który jakby błyszczał w przyjaznym świetle księżyca.Sprawiał wrażenie bardzo zwyczajnego,okrągły złoty dysk z mniejszym dyskiem czy bursztynem pośrodku.Trudno było go obejrzećdokładniej ze względu na rozmiary cartone. Tak. A co w nim rzymskiego? %7łeby mieć pewność, musiałbym zobaczyć prawdziwy obraz, ale wygląda mi to na medalkultu Sol Invictus.Nie musiałam go prosić o wyjaśnienie, wystarczyło spojrzeć. Zanim ludzie zaczęli czcić Boga, żyli według rytmu pór roku, przyrody i światła, któredawały im życie.Czcili słońce.Wiem, że teraz wydaje się to absurdalne.Prawdę mówiąc, wcale tak nie myślałam.Czczenie płomiennej kuli, która obdarzała życiemkażdą żywą istotę, wydawało mi się o wiele bardziej sensowne niż wielbienie człowieka, który byłmartwy przez dwa dni, a na trzeci dzień ożył.Jednak lepiej od innych znałam głębię religijnegozaangażowania brata Guida, więc się nie odezwałam. Kult Sol Invictus, Niezwyciężonego Słońca, przez stulecia był główną religią Rzymu.Ponadejściu Chrystusa ci, którzy poszli za nim, byli prześladowani i musieli spotykać się w tajemnicyw katakumbach wokół miasta. Przeżegnał się. A więc czułam, że Guido zmienia temat jest ubrana jak wielka rzymska dama? Lepiej.Jak panna młoda.Osłupiała wpatrywałam się w cartone. Skąd wiesz? Jako chłopiec uczestniczyłem w wielu ślubach szlachetnie urodzonych mówił niemalprzepraszająco, wiedząc, że ja nigdy na żadnym ślubie nie byłam. W Toskanii jest taki zwyczaj,że panna młoda podnosi rękę, tak jak robi to Wenus, w geście powitania gości.A jej uczesaniei welon są takie jak u rzymskiej panny młodej. Guido spojrzał na mnie z ukosa. A co więcej, ona wyjdzie za mąż w piątek.Cmoknęłam zniecierpliwiona. Daj spokój.Jak, do licha, mogłeś do tego dojść? Nikt nie bierze ślubu w piątek, toprzynosi pecha. Myślisz pewnie o tym wierszyku:Ne di Vener, ne di MarteNon si sposa, non si parteNe si da principio all arte2
[ Pobierz całość w formacie PDF ]