[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedzieli to wszyscy, że w obozie ciągle włóczących się zdrajcówLipków było pełno, którzy się opowiadali, jakoby to do tej, to do innejchorągwi należeli, temu lub owemu panu służyli.%7łądanieAsaułowicza potwierdzało to.Ale Korsakowi tak szło o ocalenieWyszogórskiego, iż na wszystko gotów był być powolnym. Jeżeli spróbuje uciekać albo zechce w pomoc kogo wołać, pal muw łeb rzekł Korsak a iść i rozmawiać nie bronić, gdzie chce.Tylko to powiadam ci dodał, zwracając się do starszego z czeladzi że mi go żywym lub trupem na powrót przyprowadzisz.Asaułowicz, ponieważ noc już nadchodziła, pospiesznie bardzotargnął postronki i poprowadził ludzi z sobą.Lecz tej nocy w obozienikt nie spał, wszyscy się na jutrzejsze ciągnienie wybierali.Krępca tymczasem trzymano też związanego, a po upływie półgodziny może począł się w głos dopominać, aby go nakarmiono inapojono. Trzymacie w niewoli psim prawem wołał dawajcież jeść!Dawajcie jeść i pić!Krzyczał tak i głos podnosił, że w końcu Korsak musiał kazać mu daćjedzenie i wódkę.Wydziwiał jeszcze, że mu to złym było, ale czeladzzniecierpliwiona obeszła się z nim tak, iż zamilknąć musiał.Było już z północy dobrze, gdy ludzie, co Asaułowicza po obozieprowadzili, powrócili razem z nim.Tatarzyn spokojny, jak był,przyszedł i na ziemi się, obwinąwszy burką, położył. A co? zapytał Korsak, podchodząc. Do jutra rana ja nie wiem nic rzekł Tatarzyn i legł spać zobojętnością człowieka wierzącego w przeznaczenie.Nim się dzień robić zaczął, obóz poruszał się już i szczątki tylko jegopozostawały na placu.Nikły jeden po drugim namioty, palono, czegonie można było zabrać z sobą.Ludzi snuło się mnóstwo, jak wczora, ido Asaułowicza nade dniem dwu też przyszło, poszwargotali z nimcoś w języku niezrozumiałym i znikli.Asaułowicz wkrótce potemwstał, prosząc wody, rozpostarł kilimek, obrócił się na wschód i niezważając na nikogo, ręce do uszów przyłożywszy, modlić się zaczął.W tejże chwili muezin z dżamii w Kamieńcu wołał wiernych domodlitwy.Z dala widać go było na ganku wieżyczki, chodzącego jakcień i podnoszącego ręce.Asaułowicz wprędce bardzo skończył swenabożeństwo. A co? zapytał Korsak, który już odziany i uzbrojony miał nakoń wsiadać. Prowadzcie mnie z sobą odparł Tatarzyn z krwią zimną. Nadrodze pewnie odbierzemy wiadomość, gdzie szukać waszegoszlachcica.Tego zaś dodał Asaułowicz, pokazując na Krępca darmo byście z sobą prowadzili, Puścić go lepiej; kto wie, może i on,gdy mu co przyrzeczecie, przyda się do uwolnienia z jasyru waszegobrata.Korsak, który i tak nie miał zamiaru długo trzymać człowieka, nadnim się znęcać nie widząc potrzeby, boby to się na nic nie przydało,skinął na ludzi, ażeby go puścili wolno.Pan stanowniczy, zaledwie siępoczuł rozwiązanym, strzepnął, obejrzał, pomyślał chwilę i przystąpił,jakby nic między nimi nie zaszło, do Korsaka. Słuchaj no rzekł cynicznie mógłbym się ja mścić za takieobejście ze mną, bo co ta bestia Tatarzyn nałgał na mnie, to nie mawaloru, ale.pal cię diabli! Co ty mi dasz, jeśli pomogę do uwolnieniaJustyna?Korsak z obrzydzeniem spojrzał na niego. Targujesz się jeszcze, judaszu! zawołał. Idz, dam ci, cozechcesz, ale okaż jawnie, żeś w istocie był pomocą, a nie językiemtylko!Odwrócił się, unikając dalszej rozmowy, Korsak i na wóz kazawszywziąć skrępowanego Asaułowicza czeladzi, sam do ustawującej sięjuż chorągwi pośpieszył.Wiadomo, że w tym ciągnieniu na powrót ziściło się przewidywanieSobieskiego.Tatarzy puścili się za wojskiem, chcąc na tyły jegonapaść w sposobnej chwili.Szli tak zapamiętale, iż dali sięwprowadzić w dolinę opasaną górami, z której wąwozami na powróttrudno się było wydobyć.Szło tylko o to, aby ich osaczyć, a padliby,wedle królewskiego planu, ofiarą swej nieopatrzności.Ale jednejchwili nie było do stracenia.Wtem, gdy król już wydawał rozkazy wojsku i z całą gorączką wodzapewnego zwycięstwa naglił, aby je natychmiast spełniono,hetmanowie oba zażądali wprzódy rady wojennej.Zła wola i zazdrośćbyły tak widoczną, pewna klęska nieprzyjaciela wymykała się z rąktak niespodzianie Sobieskiemu, że w rozpaczy wyrwały mu się słowapełne goryczy, wymówki, które na nowo zgodę pomiędzy nim aJabłonowskim i Potockim zachwiały. Na Boga! zawołał król rozżalony. Wezcie dowództwo sami.Ja nie dla siebie pragnę zwycięstwa i chwały, ale dla Polski.Idzcie,sami sobie Wiktorią przypiszcie, ale nie dawajcie Tatarom wymknąćsię z saku!Hetmanowie przez punkt honoru uparli się przy zwołaniu rady, arzeczą było oczewistą, iż nim ona będzie zebraną, Tatarzy,opatrzywszy się, ujdą.Tak się też stało.Gdy królowi doniesiono o tym, stojący przed namiotem swymbuńczuk królewski kopnął nogą. Po co on tu stoi?! krzyknął. Jestemli ja hetmanem? Wziąć gostąd, malowanym być nie chcę.Na żadną wyprawę nie pójdę,niepotrzebny już jestem.Niech inni sławy się dobijają, mam jej dosyta, i tej goryczy, która na dnie każdego kielicha leży.Na tłumaczenia i ekskuzy hetmanów odpowiadać nie chcąc, król siadłna koń milczący i aż do powrotu do Lwowa żadnych nie chciał jużwydawać rozkazów.Odsyłał po nie do hetmanów, okazując im, jak gobolało to stracone dobrowolnie zwycięstwo.Tak się skończyła owa żwaniecka wyprawa, wesoło rozpoczęta podJazłowcem, niosąc za sobą wspomnienie zmarnowanych sił i czasu.Korzyść istotną odniosły tylko wojska cesarskie w Węgrzech, gdyżczęść sił odciągnął Sobieski ku Kamieńcowi i Dniestrowi, a onitymczasem grody dobywać i odzyskiwać mogli, nie lękając się całejotomańskiej potęgi.Pochód wojsk był smutny.Panowie hetmani zwyciężyli, nie dawszylaurów uszczknąć królowi, lecz nie zyskawszy ich też dla siebie.Ostatnie listy Sobieskiego do Marysieńki tchnęły tym znużeniemżycia i rozczarowaniem, które na resztę lat króla oddziałać miały.XKasztelanka razem z księżną była w Białej i równie z siostrąkrólewską wyglądała niecierpliwie gazetek, które królowa ze Lwowanadsyłała, gdy jej Jaszek znad Dniestru o sobie, swychniepowodzeniach i nadziejach znać dawał.W początkach były to listywesołe, wszystko się niby szczęśliwie składało, lecz od rozłożenia siępod %7łwańcem i poczęcia budowy mostu, który na ostatku wezbranewody zniszczyły, nowiny coraz przychodzić zaczęły smutniejsze.Anulka w nich szukała na próżno wiadomości o chorągwi, pod którąKorsak jej służył.Od niego nie było żadnej wieści
[ Pobierz całość w formacie PDF ]