[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Policja nawet niebardzo się do tego miesza i niezbyt gorliwie tropi zabójcówgangstera.Jest to raczej działanie pozorne.Zwoliński pokręcił głową.- Nie sądzę, żeby Robert był zamieszany w handelnarkotykami.Wprawdzie pod podłogą jego pracowniznaleziono większą partię heroiny, ale wszystko wskazuje na to,że należała ona do poprzedniego użytkownika tej pracowni,niejakiego Gustawa Biernackiego.- Biernacki.Biernacki.- powtórzył Antonio i potarł dłoniączoło, jakby usiłował coś sobie przypomnieć.Czekaj.czekaj.Coś mi chodzi po głowie.Ależ tak.Chybasię nie mylę.To jeden z czołowych przedstawicieli gangu,działający obecnie na terenie Nowego Jorku.- Jesteś doskonale poinformowany - powiedział z uznaniemZwoliński.- Rzeczywiście Biernacki przebywa obecnie wStanach Zjednoczonych.Prawdopodobnie zmienił nazwisko,ale na pewno nie zmienił swojej podłej profesji.- Czy masz zamiar złożyć mu wizytę?- Niewykluczone.Antonio nie wyglądał na zachwyconego tym projektem.- Bądz bardzo ostrożny, amico.Te amerykańskie gangi sąchyba niebezpieczniejsze od naszych.Zwoliński machnął ręką.- Jeden diabeł.Ale żeby cię uspokoić, mogę cię zapewnić, żestarannie dbam o całość własnej skóry i że jestem ciągle bardzoszybki.- Masz pistolet?- Oczywiście.Wypróbowany.Znakomicie pasuje do mojejdłoni.Pochodzę tu może na strzelnicę.Tak dla wprawy.- To nigdy nie zaszkodzi.A jak masz zamiar zabrać się doposzukiwania zabójcy twojego brata?- To dosyć skomplikowana sprawa - westchnął Zwoliński.-Roberta zamordowano 20 pazdziernika, a w jego pracowniznaleziono kawałek włoskiej gazety II Messagge-ro" z 18pazdziernika.Dlatego oficer prowadzący śledztwo przypuszcza,że mordercą może być ewentualnie Włoch.- Odciski palców? - spytał Antonio.- Na zatłuszczonoj gazecie podobno bardzo wyrazne ipokrywające się z liniami papilarnymi znalezionymi nakieliszku z niedopitym ginem.- Co przedsięwzięła warszawska policja?- Spisali wszystkich Włochów, którzy byli w tym czasie wWarszawie, wszystkich przyjezdnych Włochów.Nie są skłonnipodejrzewać urzędników ambasady, chociaż jeżeli w gręwchodziłaby kobieta.- Czy twój brat był kobieciarzem?- Przesadnie lubił te rzeczy.Cieszył się zawsze ogromnympowodzeniem u kobiet.- Zazdrość może być zawsze motywem zbrodni - powiedziałAntonio.- Czy ten twój znajomy polski policjant przysłał cinazwiska tych Włochów, którzy w czasie zabójstwa twego brataprzebywali w Warszawie?- Tak.Kapitan Górniak przysłał mi taki wykaz i jednocześniewytypował tych, których ewentualnie można by podejrzewać zewzględu na niezbyt sprecyzowany cel przyjazdu do Warszawy.- Masz może przy sobie ten spis?Zwoliński wyjął z walizki cały plik kartek, pokrytychmaszynowym pismem.- Przejrzyj to sobie.Antonio czytał bardzo uważnie.W pewnym momenciepokazał palcem.- Ten mógłby nas ewentualnie interesować.- Raul Pavani? -Tak.- Kto to taki?- Kręci się w środowisku artystycznym.Organizuje wystawyobrazów.Zapewne handluje obrazami.Nie cieszy się najlepsząopinią.Powiadają, że jest utrzymankiem bardzo bogatejkobiety.Zresztą słyszałem o nim zupełnie przypadkowo odmojej siostry, która, jak wiesz, jest malarką.Niespecjalnie sięnim interesowałem, ale to ktoś z branży twojego brata.- To bardzo ciekawe, co mówisz - zainteresował sięZwoliński.- Mógłby ten facet pasować, tym bardziej żeRobert po przyjezdzie do Rzymu otrzymał większą sumępieniędzy.Antonio poklepał przyjaciela po ramieniu.- Wiesz, co ci powiem, carissimó?- Jeszcze nie wiem, ale pewnie za chwilę będę wiedział.- Powiem ci rzecz taką - ciągnął dalej Antonio.- Musisznatychmiast porozumieć się z Warszawą i poprosić tegotwojego kapitana, żeby ci przysłał odciski palców, znalezione wpracowni twojego brata, ze specjalnym uwzględnieniem liniipapilarnych, pozostawionych na gazecie.- Czytasz w moich myślach - uśmiechnął się Zwoliński.-Właśnie miałem to powiedzieć.Czy sądzisz, że uda ci sięzdobyć odciski palców tego impresaria artystów?- Oczywiście.To nie żaden problem.Napuszczę na niegoktóregoś z naszych ludzi albo może jakąś atrakcyjnądziewczynę.Pójdą do kawiarni.Ona poprosi go, żeby jejprzyniósł papierosy i w międzyczasie zamieni szklanki.- Myślisz, że się da na to nabrać taki cwaniak? Antonioroześmiał się.- Na ładną dziewczynę daje się nabrać nawet najbardziejprzebiegły mafioso.- Czy sądzisz, że z łatwością odnajdziesz Gilnera velFalconiego?- Nie ulega wątpliwości.Mówiłem ci przecież, żezaangażował się w kręcenie filmu.Zawsze mogę go znalezć albow studio, albo gdzieś w plenerze.O ile się orientuję, nieprzychodzi mu na myśl, że jest śledzony.Byłoby oczywiścielepiej, żeby cię nie zobaczył.- Zastanowię się - powiedział z namysłem Zwoliński.-Byćmoże, że ja spróbuję odnowić tę znajomość.- Bądz ostrożny.Nie popsuj nam roboty.- Nie obawiaj się.Przez następnych kilka dni Zwoliński badał teren
[ Pobierz całość w formacie PDF ]