[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ByÅ‚ojednak wyrazne, że nienawidzi Devlina.Przedtem odnosiÅ‚a siÄ™ do niego inaczej.Jori ponownie włączyÅ‚ radio i usÅ‚yszeli gÅ‚os Devlina.RozmawiaÅ‚ z kimÅ›nieznajomym, żadne imiÄ™ ani razu nie padÅ‚o, a Judy tego drugiego gÅ‚osu nie rozpoznaÅ‚a.Devlin wyjaÅ›niaÅ‚, że Jack Loman jest w drodze i że powinni przygotować salÄ™ operacyjnÄ…, bozostaÅ‚ poważnie ranny.- O, Jack - jÄ™knęła Judy.- Ranny?Nieznajomy pytaÅ‚ o charakter rany.- Chodzi o genitalia! - warknÄ…Å‚ Devlin ordynarnie.OdezwaÅ‚ siÄ™ jeszcze jeden gÅ‚os.- O, to Jack! - zawoÅ‚aÅ‚a Judy przejÄ™ta.Ale natychmiast caÅ‚y zachwyt w niej zgasÅ‚.Loman wydaÅ‚ ochrypÅ‚ym gÅ‚osem rozkazzamordowania swojej pasierbicy Altei, niezależnie od tego, gdzie ta diablica siÄ™ znajduje.Mężczyzna po drugiej stronie zapytaÅ‚, czy Lomanowi towarzyszy żona.- Co? - wrzasnÄ…Å‚ Loman.- Ta stara, wysuszona harpia? Devlin siÄ™ niÄ… zajÄ…Å‚.Tak, dostaÅ‚ode mnie pozwolenie, żeby siÄ™ zabawić z tÄ… zarozumiałą damulkÄ… i zrobiÅ‚ to.PowiedziaÅ‚, żenie byÅ‚a to wielka przyjemność.A potem oddaÅ‚ jÄ… sÄ™pom.JeÅ›li jÄ… zechcÄ…, bo to sama skóra ikoÅ›ci.Loman przez caÅ‚y czas mówiÅ‚ z wielkim wysiÅ‚kiem, najwyrazniej bardzo cierpiaÅ‚, aleteż myÅ›l o zemÅ›cie na swojej żonie i pasierbicy musiaÅ‚a mu sprawiać przyjemność.W głębirozlegÅ‚ siÄ™ ordynarny, szyderczy Å›miech.Lekarz imieniem Jaskari poklepaÅ‚ AlteÄ™ po policzku, a nastÄ™pnie poszedÅ‚ do jej matki.Po drodze zwróciÅ‚ uwagÄ™ Joriemu:- Chyba trochÄ™ przesadziÅ‚eÅ›, opowiadajÄ…c im o tym wszystkim wÅ‚aÅ›nie teraz, kiedyobie one w dosÅ‚ownym i przenoÅ›nym sensie leżą.- Chyba tak - przyznaÅ‚ Jori.- Ale byÅ‚em wÅ›ciekÅ‚y na koszmarnÄ…, zadufanÄ… w sobie itakÄ… niewdziÄ™cznÄ… matkÄ™.Przykro mi.- TrochÄ™ za pózno - bÄ…knÄ…Å‚ Jaskari, ale w jego gÅ‚osie nie byÅ‚o gniewu.- No i jak siÄ™pani czuje, pani Loman? Może obejrzymy teraz poparzenia?Najwyrazniej uważaÅ‚a go za autorytet w tym gronie, bo poskarżyÅ‚a siÄ™ zachrypniÄ™tymgÅ‚osem:- MyÅ›laÅ‚am, że siÄ™gnęłam już dna tam na tej pustyni.Ale i pózniej niczego mi nieoszczÄ™dzono.- Tylko nie próbuj pÅ‚akać - poprosiÅ‚ Jaskari pospiesznie.- Skóra na twarzy tego nielubi.Dostaniesz coÅ› na sen, to ustÄ…piÄ… wszelkie cierpienia, i fizyczne, i duchowe.- Kim wy jesteÅ›cie? - zapytaÅ‚a Altea.- I skÄ…d pochodzicie?- SÅ‚yszeliÅ›cie opowieÅ›ci o skrapianiu ziemi życiodajnym deszczem?- Tak.Czy to wy robicie?- My stanowimy tylko niewielkÄ… grupÄ™, część liczne - go zespoÅ‚u, jest nas co najmniejczterokrotnie wiÄ™cej.Jaskari wezwaÅ‚ Strażnika.Ów wysoki Lemuryjczyk uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ przyjaznie do paÅ„,ale Judy krzyknęła przerażona, a Altea wstrzymaÅ‚a oddech.Wszystko wokół niej zawirowaÅ‚o,po czym pogrążyÅ‚a siÄ™ w ciemnoÅ›ciach.12Jaskari ostrożnie smarowaÅ‚ okaleczone ciaÅ‚o Judy.PrzestaÅ‚a nareszcie odgrywaćrozkapryszonÄ… damÄ™ i rozszlochaÅ‚a siÄ™ żaÅ‚oÅ›nie.Bardzo to martwiÅ‚o Jaskariego, ale nie byÅ‚ wstanie powstrzymać jej pÅ‚aczu, który pochodziÅ‚ pewnie z głębi jej skoÅ‚atanego serca.- Czy nie powinniÅ›my dać jej do wypicia trochÄ™ eliksiru? - zapytaÅ‚ Jori cicho.- Jeszcze nie teraz.Najpierw musi sobie jakoÅ› poradzić z żalem i sÅ‚usznym gniewem.Iz rozczarowaniem, które musi być straszne.Chyba rzeczywiÅ›cie kochaÅ‚a tego czÅ‚owieka.Tego drania, należaÅ‚oby raczej powiedzieć.- Na to wyglÄ…da.- Pózniej napijÄ… siÄ™ eliksiru, i ona, i jej córka.Jori spojrzaÅ‚ na AlteÄ™.- Nie wydaje mi siÄ™, że akurat ona bÄ™dzie potrzebować wiele kropel - powiedziaÅ‚ zczuÅ‚ym uÅ›miechem.- O, znowu siÄ™ budzi.Nadal znajdowali siÄ™ na przełęczy, trudno byÅ‚o lecieć z dwiema tak ciężko chorymiosobami na pokÅ‚adzie.Jaskari skoÅ„czyÅ‚ opatrywać Judy i podaÅ‚ jej silny Å›rodek przeciwbólowy.JejrozdzierajÄ…cy pÅ‚acz nieco przycichÅ‚, wiÄ™c mógÅ‚ znowu skoncentrować uwagÄ™ na sercu Altei.UsiadÅ‚ przy niej.Zanim zdążyÅ‚ cokolwiek powiedzieć, ona zapytaÅ‚a pospiesznie:- Co teraz bÄ™dzie.DokÄ…d nas wieziecie?Jaskari uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i przywoÅ‚aÅ‚ do siebie Strażnika.- Nasz przyjaciel Zinnabar należy do innej rasy niż my.Ale jest samÄ… dobrociÄ….PrzerwaÅ‚ mu ostry gÅ‚os Judy:- Jak widzÄ™, różni go od nas nie tylko rasa.- To nie ma znaczenia - wtrÄ…ciÅ‚a pospiesznie Sassa.- Kilka naszych najlepszychprzyjaciółek wyszÅ‚o za mąż za Lemuryjczyków i wszystko ukÅ‚ada im siÄ™ znakomicie.NaprawdÄ™? zastanowiÅ‚a siÄ™ w duchu.Jeszcze żadna z nich nie urodziÅ‚a dziecka, wiÄ™c.- Lemuryjczycy? - zapytaÅ‚a Altea z zainteresowaniem.- Czy to nie byÅ‚ taki legendarnylud, który żyÅ‚ na Ziemi przed tysiÄ…cami lat?- Tak, to prawda - odparÅ‚ Zinnabar i od tego zaczęła siÄ™ wielka dyskusja na tematjÄ™zyka.Matka i córka byÅ‚y poczÄ…tkowo zbyt wstrzÄ…Å›niÄ™te, by zauważyć, że ich gospodarzerozmawiajÄ… w kilku nieznanych jÄ™zykach, ale nie majÄ… żadnych problemów z wzajemnymporozumieniem.Jaskari przerwaÅ‚ debatÄ™:- O tych sprawach porozmawiamy pózniej, kiedy bÄ™dziemy mieć wiÄ™cej czasu.Alteo -powiedziaÅ‚, zwracajÄ…c siÄ™ do dziewczyny.- Wada twojego serca jest bardzo skomplikowana, aja nie mam pojÄ™cia, czym ciÄ™ leczono.Z drugiej strony zapas medykamentów, jaki mam przysobie, jest ograniczony, jestem w stanie udzielić ci tylko doraznej pomocy.- Ale przecież byÅ‚o tak dobrze.- Owszem, tylko że zostaÅ‚a mi jeszcze jedna dawka tego lekarstwa.Czy wiesz, jak siÄ™nazywaÅ‚o to, co zażywaÅ‚aÅ›?- Oj - szepnęła i zaczęła siÄ™ zastanawiać.W ciszy, jaka teraz zapadÅ‚a, rozlegÅ‚ siÄ™ gÅ‚os Judy:- Lemury to sÄ… maÅ‚py.Altea spojrzaÅ‚a skrÄ™powana na zebranych.- Mama nigdy nie panuje nad jÄ™zykiem, mówi, co jej przychodzi do gÅ‚owy.ZawszebyÅ‚a po prostu piÄ™kna i uważaÅ‚a, że to wystarczy.Nie pamiÄ™tam, tyle byÅ‚o różnych nazw napojemnikach z lekarstwami, naprawdÄ™ nie pamiÄ™tam.Wszystko dawaÅ‚ mi przecież lekarzmieszkajÄ…cy w hacjendzie.WÅ‚aÅ›nie dostaÅ‚am od niego Å›wieży zapas.Jaskari skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Nie mogÄ™ wziąć za ciebie odpowiedzialnoÅ›ci, nie majÄ…c lekarstw.BÄ™dziecie obiemusiaÅ‚y pójść do szpitala, ale najpierw musimy pojechać do hacjendy.- Nie! - krzyknęły jednoczeÅ›nie i Judy, i Altea.- MuszÄ™ porozmawiać z twoim lekarzem.W szpitalu bÄ™dÄ… pewnie chcieli jak najwiÄ™cejinformacji.A skoro helikopter opuÅ›ciÅ‚ posiadÅ‚ość, to chyba niebezpieczeÅ„stwo minęło?- Devlin z pewnoÅ›ciÄ… wyjechaÅ‚ - powiedziaÅ‚a Judy.- Ale jest wielu innych.A ja terazjuż nie wiem, na kim mogÅ‚abym polegać - zakoÅ„czyÅ‚a zmÄ™czona.- Musimy wykorzystać szansÄ™, może siÄ™ uda - postanowiÅ‚ Jaskari.- Tu chodzi przecieżo życie Altei.I musimy siÄ™ spieszyć, trzeba tam dotrzeć, dopóki jeszcze jest ciemno.ByÅ‚o ich za dużo w gondoli Joriego, wiÄ™c Zinnabar zabraÅ‚ do swojej SassÄ™, co JoriprzyjÄ…Å‚ z wielkÄ… ulgÄ….Teraz bÄ™dzie mógÅ‚ siedzieć przy Altei i nie sÅ‚uchać zÅ‚oÅ›liwychkomentarzy Sassy.Tak siÄ™ zajmowaÅ‚ chorÄ… dziewczynÄ…, że Jaskari musiaÅ‚ bardzo nad sobÄ… panować, żebysiÄ™ nie rozeÅ›miać.Jej matka, Judy Loman, znajdowaÅ‚a siÄ™ w półśnie.Od czasu do czasuotwieraÅ‚a oczy i skarżyÅ‚a siÄ™, jak bardzo jej zle.Jaskari zwróciÅ‚ uwagÄ™ na to, że nigdy nie zapytaÅ‚a, jaki naprawdÄ™ jest stan córki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]