[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Próbowałam uzupełnić poziom kofeiny worganizmie coca--colą, ale to z kolei przypomniało mi matkę i choć samacola smakowała nadspodziewanie dobrze, nie byłam w stanie jej dopić.-Masz chleb z pełnego przemiału?- Nie mam pojęcia.Mam to, co w zeszłym tygodniu sprzedawali w Winn-Dixie.Jezu, no po prostu, wspaniale.Zdrowego pieczywa z reguły się tam niesprzedaje.- I pewnie nie masz ekologicznej kawy?- Chyba mam Folgers.Obliczałam w myślach, co gorzej: napić się kawy ze zwykłego sklepu czyodwlec moment jej wypicia o wyprawę do Granary po ekologiczną.Lepszywróbel w garści.Sam najpierw zaparzył kawę.Kiedy ją piłam, czując jak obkurcza mojenaczynia krwionośne i jak rozjaśnia mi się w głowie, w której zaczynają sięnawet pojawiać jakieś myśli, zaczęłam wypytywać Sama o dalsze szczegóły,które sprowadzały się do informacji, że ktoś włamał się do domu doktoraRandolpha i doprawił mu herbatę hojną dawką datury.- Jak się tam dostali?- Wyważyli tylne drzwi - odparł Sam.- W sposób bardzo amatorski ibardzo oczywisty.Gdyby Randolph wrócił tamtędy do domu, od razu by tozauważył i do nas zadzwonił.Napiłam się kawy i pokiwałam głową, a w moim żołądku odezwał sięgłód.- Chcesz jajka na bekonie? - spytał Sam, wsadziwszy głowę do lodówki.Och, nie, proszę.Martwa świnia w rakotwórczych azotanach?Ale nim zdążyłam odpowiedzieć, Sam przyjrzał się bacznie paczce bekonui wyrzucił ją do kosza.- Jajka są pewnie w porządku - zapewnił.- Wystarczy sam tost - powiedziałam, dochodząc do wniosku, że brakujemu wprawy w zajęciach domowych.Kiedy przygotowywał tost z, jak zauważyłam, Roman Meal, czyli całkiemniezłego chleba, choć oczywiście nie był to ten wieloziarnisty, który samakupuję, rozejrzałam się po kuchni.Schludnie, czysto i surowo.%7ładnychprzypraw, chyba że za takową uznać sól w niebieskim kartonie.Białe ściany.Zero zasłon.Podobało mi się.Nic nie sugerowało, że za ludzkiej pamięcimieszkała tu jakaś kobieta.Grzecznie zapytałam o łazienkę, dostałam wskazówki, jak do niej trafić, iwścibsko rozejrzałam się po reszcie domu.Czysto, schludnie i surowo.%7ładnych bibelotów.Czyżbym znalazła pokrewną duszę? Lśniące czystościądrewniane podłogi bez dywanów, walających się gazet czy czasopism, zu-pełnie nagie białe ściany.I jeszcze na dodatek Sam lubił rottweilery.Oceniłam jego wiek na jakieś czterdzieści pięć lat, może trochę więcej, cooznaczało, że już zbliża się do emerytury, jaka należy się po dwudziestupięciu latach pracy w policji, oczywiście jeśli zatrudnił się w wiekudwudziestu jeden lat.Zanotowałam sobie w pamięci, żeby zapytać, co sądzio sadach i o północnej Georgii, na wypadek gdybym postanowiła, żepowinien przejść na emeryturę i przenieść się tam ze mną.Biorąc pod uwagęfatalny obrót sprawy Jasona Goodacre'a, mogę się tam znalezć dużo szybciej,niż planowałam.Za pomocą mojej hondy z 1987 roku i z przebiegiemtrzystu tysięcy kilometrów, ale za to z nową szybą i nowym lakierem.Naprzykład w towarzystwie Sama i pary rottweilerów.Niezależnie od fazy, w której znajdowała się sprawa Jasona Goodacre'a,uznałam, że kolejny zamach na życie doktora Randolpha wart jest trzeciegowniosku o odroczenie procesu, a potem zaczęłam się zastanawiać, czyStephen LaBlanc złożył do sądu apelacyjnego wniosek o zmuszenie sędziegoGoddarda do wyznaczenia daty procesu.Musiałam porozmawiać z Bonitą,ale najpierw chciałam rzucić okiem do apteczki Sama, sprawdzić, czy wwannie są zacieki i kożuch z mydła, no i zbadać sypialnię.Kiedy na brzegu nieskazitelnie czystej wanny zobaczyłam butelkęmiętowego mydła Doktora Bronnera, po raz pierwszy od chwili, gdy doktorJamieson zniszczył moją karierę, wykazując, że nie jestem nawet w staniedowieść słuszności przyjętej przeze mnie linii obrony Randolpha, nastrój misię poprawił, i to znacznie.Jednakże szczoteczka do zębów w szklaneczcedo whisky dała mi trochę do myślenia.Ale nie zamierzałam pozwolić, żeby ewentualny związek z Samemuniemożliwił mi wykonywanie obowiązków zawodowych wobec klienta,który omal nie umarł i rzecz jasna pozwie mnie, jeśli nie zdołam gowybronić.Po lunchu złożonym z tosta i kawy Folgers odbyłam długąrozmowę telefoniczną z Bonitą i poznałam najnowsze wieści.Potemspojrzałam na Sama.- Chyba lepiej mnie odwiez do domu.- Chyba lepiej tu zostań - odparł i nawet nie mrugnął, ani na moment nietracąc kamiennego wyrazu twarzy pokerzysty.- Przynajmniej póki niesprawdzimy, czy nikt się do ciebie nie włamał i niczego nie zatruł.Hm.Powiedzmy, że wie o Newlym i Angeli, pomyślałam, po czymrozejrzałam się wokoło i doszłam do wniosku, że żyłoby mi się tu wygodnie.Rzecz jasna najpierw musiałabym się udać do Granary po kilkapodstawowych produktów.A właściwie mogę przecież od razu zacząćprzyuczać Sama do domowych obowiązków.Pokiwałam głową, że się zga-dzam, ale nadal zastanawiałam się, skąd ta propozycja.Sam przyglądał mi się tak bacznie, że wreszcie zaczęłam rozważać, czychciał mnie u siebie zatrzymać po to, żeby mnie chronić, czy żeby mieć mniena oku.No ale przecież nie mogę chyba być sprawcą, skoro do mnie równieżstrzelano?%7łeby już przestać myśleć o tym, że mogę być dla niego po prostu osobąpodejrzaną, w końcu mu powiedziałam, że ktoś przeglądał moje akta sprawdoktora Trusdale'a i doktora Randolpha, a on złajał mnie, że mówię o tymdopiero teraz.Rzecz jasna chciał osobiście przejrzeć te dokumenty, a kiedyzaczęłam bąkać o tajemnicy w stosunkach adwokat-klient, immuniteciedokumentów adwokackich i tak dalej, przerwał mi niecierpliwie.- Zdobędę nakaz - oznajmił po prostu.I tyle jeśli chodzi o romans.Zastanawiałam się, czy nie powinnam zpowrotem poprosić o Jasia Niedzwiedzia.A potem, ni z tego, ni z owego, pomyślałam o czerwonej papryceHenry'ego i jego szklarni.Bonita powiedziała, że jest botanikiem amatorem idobrym ogrodnikiem.Schrzanił obie sprawy, i Trusdale'a, i Randolpha,zaniedbując przeprowadzenie odpowiednich badań wstępnych.ZmierćTrusdale'a ocaliła go przed wywaleniem z roboty po wielkim procesieprzeciw doktorkowi, który zakończyłby się niewątpliwie wypłaceniemodszkodowania.Czy teraz wziął na celownik tego drugiego lekarza? Czy najego podwórku rósł oleander, a w jego szklarni kwitła biała datura?Rozdział dwudziesty szósty.Z każdym dniem Angela przypominała coraz bardziej obrońcę sądowego.Czyli zachowywała się coraz bardziej melodramatycznie.Tego wieczoru zadzwoniła do mnie, do domu Sama, ponieważ miała micoś naprawdę bardzo ważnego" do powiedzenia o sprawie Goodacre'a, alenie chciała mówić przez telefon.Musiałam jechać do biura, gdzie zdążyłasobie zorganizować odpowiednią publiczność.Choć doceniałam tkwiący wniej instynkt adwokata, nakazujący jej znalezć się w centrum uwagi, tojednak, przyznaję, naprawdę mocno mnie to zirytowało.W końcu sprawą doktora Randolpha nadal zajmowałam się ja, nawet jeślipozwany tylko cudem wywinął się śmierci i wciąż dochodził do siebie pohalucynogennej podróży po krainie datur, a mój trzeci wniosek o odroczenietrafił do sądu tuż przed upływem godzin pracy jeszcze w dniu mojegopowrotu z Atlanty.Tak czy inaczej Angela ściągnęła na to spotkanie Jacksona, Henry'ego,mnie - i Newly'ego.Sam eskortował mnie do biura kancelarii, ale kazano muczekać przed salą konferencyjną.Natomiast wpuszczono do środkaNewly'ego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]