[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Draco stoi z boku, trzymając Violę i patrząc zagniewanym wzrokiem nadotykające wszystkiego ręce Weasleya.Powstrzymuje się jednak od głośnych komentarzy.Dzień przeprowadzki spędza rozdarty między czystą grozą a euforią.Jadąc mugolskimsamochodem, który Potter prowadzi chaotycznie kręcąc kierownicą, wciskając co chwilahamulec i w zasadzie pędząc szybciej niż Błyskawica, mijają nieznanych ludzi i budynki. Przejedz ich! mówi, szczerząc się, kiedy wjeżdżają na zatłoczony z każdej stronywypełniony mugolami idącymi w tę i z powrotem w swoich nic niewartych życiach chodnik.Abraxas śmieje się razem z nim, jednak Potter marszczy brwi i mruczy coś o patrzeniu na drogę.Jakiś czas pózniej Harry wjeżdża na podjazd.Draco wysiada dopiero wtedy, gdy Potter naciskawszystkie guziki jednocześnie i poucza, żeby nie stosował magii na drzwiach samochodu,ponieważ grozi to zaklinowaniem, jak ostatnim razem, gdy próbował.Dom nie wygląda na szczególnie duży, zresztą jak wszystkie inne na tej ulicy.Każdy pokój pomalowany na biało wypełniają pudła.Draco zauważa, że jest tam za dużo światła, awszystkie pomieszczenia zimne i jakby bezbarwne.Poza tym dziwnie pachną, chociaż być możechodzi tylko o kombinację nieświeżego jedzenia na wynos, dziecięcej kupki i zasypki. To wszystko? pyta Draco. Czego oczekiwałeś? warczy Potter. Pałacu? W Proroku piszą, że jesteś bogaty.Prawdopodobnie masz pieniądze. To przyciągnęłoby zbyt wiele uwagi mówi, powiększając pudła.Rozpakowanie zajmuje im więcej czasu niż myśleli, ponad miesiąc, a i tak niektóre pudła wciążstoją poupychane w kątach.Trudno jest się rozpakować, kiedy Potter wciąż przebywa w pracy.Każde z dzieci ciągle czegoś chce: pomocy w łazience, jedzenia, pocieszenia (dzieci lubią płakaćjednocześnie).Poza tym Abraxas często szarpie jego szaty, kiedy Pyrrha chce mu o czymśopowiedzieć&Jest tu jednak o wiele więcej przestrzeni.To miejsce staje się domem.Domem, gdzie prześcieradła na łóżku Pottera są zawsze takie same,pachnące delikatnie słodyczą, seksem i mydłem, którego używa pod prysznicem.Staje siędomem, gdzie Abraxas uderza w ścianę i odbija się od niej jakby była materacem, co wzbudzaulgę Draco, ponieważ teraz wie, że on również nie jest charłakiem.O Pyrrhrze wiedział odjakiegoś czasu.A dokładnie od momentu, gdy podczas rysowania kredkami świecowymi, nicnieznaczące plątaniny linii ożywały, łącząc się i plącząc w powietrzu, tak jak tego chciała. Malfoyowie nie są charłakami.Nigdy szepcze do siebie.Ojciec zawsze powtarzał mu, żeto prawda.Nie licząc pra prawujka Flaviusa, jednak on się nie liczył.Z biegiem czasu Draco staje się silniejszy, a jego żebra przestają być widoczne.Uśmiecha się dosiebie w lustrze, czuje skórę opinającą się na jego kościach, upewniając się, że wciąż tam są.Zwiatła migocą, kiedy ogląda się przez ramię.Potter zamyka drzwi do łazienki i podchodzi do niego.Usta zaczynają mu drżeć.Opierapodbródek na głowie Draco i spogląda w lustro.Blondyn wzdycha.Uważa, że to dziwne, widziećich tak jak teraz.Odwraca się, kiedy palce aprtnera dotykają jego boku i przyciągają do wolnegopocałunku. Ten ci pasuje? szepcze mu do ucha.Włoski na karku Draco jeżą się, a on zaczyna całydrżeć, wypychając biodra i obejmując Pottera ramionami.Następnie wsuwa kolano między jegonogi.Stara się z powrotem oprzeć o blat, ale Harry przyciska go do siebie tak blisko, że musi sięna niego wspiąć.Ich nogi się splątują, członki pocierają o siebie przez szaty Pottera, kiedy nagleHarry zaczyna schodzić pocałunkami w dół do jego klatki piersiowej i niżej, do pępka, aż Dracodyszy głośno i zaciska dłonie w pięści na jego włosach, niezdolny do otwarcia oczu, kiedy językPottera ślizga się po jego członku.Kiedy dochodzi, trzęsąc się i mamrocząc słowa spełnienia w usta kochanka, tak gorące, wąskie iwilgotne wokół niego, jęczy głośno, wyginając plecy w łuk i uderzając rękami w kran.Leżą pózniej w łóżku, rozgrzani i zaspokojeni, sami bez dzieci śpiących w tym samympokoju.Draco obejmuję rękami miękką poduszkę i mówi: Tak.3
[ Pobierz całość w formacie PDF ]