[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokręcił głową.- Chodz, bo nas stratują.- Pociągnął ją za ramię.- Terry mi się nie zwierza - dodał.-To raczej ty powinnaś wiedzieć o takich rzeczach.- Ja? Niby dlaczego?- Jesteś dziewczyną, a dziewczyny lubią plotkować.- Czy ty nie mylisz mnie przypadkiem z Audrey O'Rourke? - spytała Vanessa.- O nie! - odparł zdecydowanie.- Możesz być pewna, że gdybyś w czymkolwiek jąprzypominała, obchodziłbym cię szerokim łukiem.- I wcale bym ci się nie dziwiła.- Pójdziemy się czegoś napić? - zaproponował Brian kiedy wyszli z ciepłego kina wzimną grudniową noc.- Mam ochotę na gorącą czekoladę.Vanessa spojrzała na zegarek.- Pomysł jest niegłupi, ale o dziesiątej powinnam być w domu.- Akurat w momencie,gdy to mówiła, mijali automat z gorącymi napojami.- Chyba że wezmiemy z automatu iwypijemy po drodze do samochodu.- Wolałbym jakieś cieplejsze miejsce - powiedział Brian, rozcierając zmarzniętedłonie.- Ale rozgrzejemy się trochę od środka.Do parkingu było niedaleko, nie zdążyli więc wypić po drodze.Wsiedli dosamochodu, chłopak zapalił silnik, ale zwlekał z ruszeniem, aż opróżni kubek.Zaczęli rozmawiać o Sztandarze chwały, choć trudno to było nazwać rozmową,ponieważ mówił tylko on.Vanessa była zła na siebie, że po obejrzeniu filmu swojego ulubionego reżysera niepotrafi się podzielić choćby jedną sensowną uwagą, ponieważ jej myśli krążyły wokółTerrego, Claudii i Connora.No, może w odwrotnej kolejności.- Jesteś myślami gdzie indziej - zauważył Brian w chwili, kiedy Vanessa zdążyłapoliczyć, że gdyby ona i Connor wciąż ze sobą byli, dzisiaj dostałaby od niego trzydzieścicztery kwiaty, i właśnie się zastanawiała, czy byłyby to narcyze, frezje, róże, tulipany, czystokrotki.- Przepraszam, masz rację.- Coś mi się wydaje, że w momencie, gdy zobaczyłaś Claudię i Terry'ego, zrobiłaś sięnagle całkiem inna.- Może i coś w tym jest - powiedziała, wiedząc, że Brian jest na tyle spostrzegawczy,że zaprzeczanie i tak nic by nie dało.- Dlaczego tak cię zdziwił ich widok?- Bo byłam przekonana, że Claudia spotyka się z kimś innym - powiedziała Vanessacicho.- Z Connorem?- Tak.Może spotyka się i z jednym, i drugim, tylko że Connor jeszcze nic nie wie o Terrym,pomyślała ze złośliwą satysfakcją.A wtedy spotkałoby go takie samo upokorzenie, jak to,które zgotował jej.- Czy ty - zaczął nieśmiało Brian - wciąż coś do niego czujesz?Znowu nie było sensu zaprzeczać.Skinęła głową.- O co wam właściwie poszło?- Chyba nie chcę o tym mówić.- W porządku.Nie będę wścibski.Ale gdybyś kiedyś miała ochotę o tym pogadać.- Dzięki.- Wiem, że przyjaznisz się z Bethy i że pewnie się sobie zwierzacie.Ale możeprzydałoby ci się czasami inne spojrzenie na niektóre sprawy.Spojrzenie faceta.Znaczymoje.- Będę o tym pamiętać - obiecała Vanessa.- A skoro już wspomniałeś o Bethy, tomieliśmy dzisiaj o niej porozmawiać.Więc mówisz, że nie zauważyłeś dotychczas, jaką jestfajną dziewczyną? Faceci nieraz są naprawdę ślepi!- Ale niektórzy w końcu potrafią przejrzeć na oczy.16- Naprawdę to powiedział?! - zawołała Bethy tak głośno, że Vanessie omal nie pękłbębenek w prawym uchu, przy którym trzymała słuchawkę.- Chcesz, żebym po raz dziesiąty powtórzyła każde jego słowo?- Nie, nie! Wystarczy, że mi przysięgniesz, że jakiegoś słowa nie przekręciłaś albo niedodałaś.- Nie złożę takiej przysięgi, ponieważ mogło się zdarzyć, że zamiast albo powiedział lub.Mam niezłą pamięć, jednak nie do tego stopnia, żeby być pewną takich szczegółów.- Ale ja wcale tego od ciebie nie oczekuję.Chodzi mi tylko o te ważne słowa.- W takim razie mogę ci przysiąc, że ci je dokładnie powtórzyłam.W niedzielę rano Vanessa nie mogła się doczekać, kiedy podzieli się z przyjaciółkąnajnowszymi wiadomościami, i zadzwoniła do niej jeszcze przed śniadaniem.Teraz, kiedy podniecona Bethy nie przestawała mówić o Brianie, ona, lekkozniecierpliwiona, popatrzyła na zegarek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]