[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-On naprawdę lubił Danny'ego.Uwielbiał wdawać się z nim wdługie teologiczne dyskusje.Danny był jednym z niewieluwykształconych policjantów, a Delia też chodził do kilkudobrych szkół.- Zerknął na nią badawczo.- Co teraz? Chceszjechać do domu? Chcesz jechać do pracy? Chcesz coś zjeść?- Chcę wziąć prysznic - odparła Spencer i mimowolniezadrżała.Ale David nie wybuchnął śmiechem ani nie zaczął szydzić zbogatych panienek, które nie potrafią stawić czołarzeczywistości.- Tak, rozumiem chyba, co czujesz.To miejsce naprawdęjest przygnębiające.Spencer zacisnęła usta i nie odrywała oczu od szosy.Davidwiedział, o czym mówi.Poznał więzienie z obu stron.Postarałasię o to jej matka.93Na myśl o tym skrzywiła się, ale choć poczuła bolesnenapięcie, nie powiedziała ani słowa.On też się nie odzywał.Oboje czuli, że myślą o tym samym.Nie można się cofnąć izmienić przeszłości! - miała ochotę krzyknąć.Wiedziała o tymaż nazbyt dobrze, podobnie jak on.Nie mogła powiedzieć nic natemat zdarzeń, które miały miejsce przed wielu laty.On też niemiał nic do powiedzenia.Siedziała sztywno, nadal patrząc wprost przed siebie istarając się o tym nie myśleć.Ze śródmieścia nie było daleko do domu Spencer, więcznalezli się pod nim w ciągu kilku minut.Wysiadła szybko istwierdziła ze zdziwieniem, że David stoi już obok samochodu.- Nic mi nie będzie - powiedziała.- Musimy porozmawiać, Spencer - oznajmił stanowczo.Przypomniała sobie, że zatrudnił go Sly.David przyjął odniego pieniądze.Był w pracy.- Jak chcesz, ale ja muszę najpierw wziąć prysznic -rzuciła z irytacją i ruszyła w kierunku domu.Stał tuż za nią, kiedy przekręcała klucz w zamku iprzytrzymał ręką drzwi, które w przeciwnym razie uderzyłybygo w twarz.Ignorując go, weszła na schody.- Spencer, musisz sobie zdać sprawę, że nie możesz biegaćpo mieście i robić głupstw, tak jak ubiegłej nocy! - krzyknął.Zatrzymała się z ręką na poręczy i spojrzała na niego zpogardą.- Głupstw? Ja przynajmniej doprowadziłam doaresztowania Treya Delii! Osiągnęłam coś, czego wamwszystkim nie udało się osiągnąć w ciągu roku!Nie chciała słuchać jego odpowiedzi, więc ruszyła ponowniew górę, ale on nie zamierzał pozwolić na to, żeby miała ostatniesłowo.Była pewna, że nigdy jeszcze nie był na piętrze, ale terazposzedł za nią aż do sypialni.- Spencer, mogłaś zginąć w tym grobie!- Ale nie zginęłam.Dzięki pieniądzom mojego dziadka byłtam wielki i szlachetny David Delgado, który uratował mi życie.94- Spencer.- Czy możesz dać mi spokój? - zawołała z wściekłością,weszła do łazienki i zatrzasnęła drzwi.Usłyszała, jak zaklął, a potem usiadł na krawędzi jej łóżka,najwyrazniej zamierzając czekać.Puściła mocny strumień gorącej wody, rozebrała się, a potemwrzuciła dżinsy, bluzkę i bieliznę do stojącego w łazience koszana śmieci, wiedząc dobrze, że nigdy już ich nie włoży.SkoroDavid tak mówi, musi mieć rację.Nie nadaje się do takichrzeczy.Nie pasuje do takich miejsc.Współczuła prostymludziom, ale nienawidziła handlarzy narkotyków i brutalnychprzestępców, próbujących zniszczyć miasto, które kochała przezcałe życie.Gotowa była zrobić wszystko, by odkryć tajemnicęśmierci Danny'ego, ale zdawała sobie sprawę, że nie będzie toprzyjemne.Podziwiała młodą adwokatkę, która z takimopanowaniem potraktowała zaczepiających ją więzniów, aleczuła, że nie jest taka jak ona.Stała pod strumieniem wody, pozwalając jej spływać pociele.Drgnęła nerwowo, słysząc, że David uderza głośno pięścią wdrzwi.Nie były zamknięte na klucz, ale ich nie otwierał.- Spencer! Nie pozbędziesz się mnie w ten sposób! -zawołał głośno.Zakręciła kran, owinęła się dużym, puszystym ręcznikiem iotworzyła gwałtownie drzwi, nie wiedząc w gruncie rzeczy,dlaczego jest taka zła.David stał teraz znowu obok jej łóżka.Miał na sobie dżinsy irozpiętą pod szyją niebieską, bawełnianą koszulę.Wiedziała, żejest wściekły, bo widziała pulsującą na jego szyi żyłę.Jegolśniące oczy nadal wydawały się bardziej czarne niż niebieskie.Spencer zatrzymała się w drzwiach, ociekając wodą.- Porozmawiać, porozmawiać! O czym chcesz ze mnąrozmawiać? Wyrzuciłeś mnie siłą ze swojego biura, a terazchcesz rozmawiać! Dlaczego? Czyżbyś doszedł do wniosku, że95wy wszyscy - ty i koledzy Danny'ego z policji - wyszliścieprzeze mnie na durniów?- Spencer, proszę cię jeszcze raz, spróbuj to zrozumieć.Omało nie zginęłaś!Podeszła do niego, mrużąc oczy i kierując palec wskazującyw stronę jego nosa.- Daj sobie spokój z tym głupim machismo, David! Dannybył mężczyzną, twardym mężczyzną, był uzbrojony.A teraznie żyje.Więc.- Tym bardziej powinnaś dać sobie spokój i trzymać się odtego z daleka! Danny wiedział, z czym walczy.Wstąpił dopolicji i znał rozmiary ryzyka.O co ci chodzi, Spencer? Czy niebędziesz szczęśliwa, dopóki również nie zginiesz?Odepchnęła go, chcąc podejść do szafy.- Odchrzań się, David! -warknęła ze złością.Zamierzała przejść obok niego, ale on chwycił ją za ramię iszarpnął brutalnie do tyłu.- Nie! To ty się odchrzań, Spencer! zareplikowałstanowczo.I właśnie w tym momencie spadł z niej ręcznik.Nigdy nie przypuszczała, że można przypadkiem wpaść wczyjeś ramiona.Uważała, że postępowaniem każdego dorosłegoczłowieka zawsze kieruje świadomość.I absolutnie nie mogłapowiedzieć, że nie wie, co robi.Niemniej zrobiła to.Przez chwilę w sypialni panowała kompletna cisza.Poczuła,że krew napływa jej do twarzy i chciała ponownie owinąć sięręcznikiem, ale David zahipnotyzował ją wzrokiem, tak samojak przedtem Trey Delia.Zabrakło jej tchu.Była takpodniecona, że gdyby jej dotknął, uległaby mu bez wahania.Dotknął jej.Nadal był wściekły.Zastanawiała się, czy wie,co robi.Wiedział.I to doskonale.W głębi świadomości byłprzekonany, że popełnia jedno z największych głupstw w życiu,ale nie zamierzał się powstrzymać.Spojrzał na nią i zobaczył, żejest zupełnie naga
[ Pobierz całość w formacie PDF ]