[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odrąbcie jego łuskowate kończyny i spalcie je w osobnych ogniskach, by nie powróciły w nocy,pełzając jak robactwo, by zabijać prawy lud.Otwórzcie brzuch potwornego dziecka, nasikajcie najego wnętrzności i podpalcie go.Mieszańce rodzą się ciężarne jeśli pochowacie łono nietknięte,dwadzieścia kolejnych wyskoczy z ziemi.. Wystarczy, saar powiedział ojciec.Jego oczy o barwie morza podczas burzy wpatrywały się w moją twarz.Patrzyłam na niego zprzerażeniem, zaciskając usta, by się nie rozpłakać.Czy odrzucił religię, ponieważ samiZwięci pochwalali zabicie jego dziecka? Czy Goreddowie wciąż nienawidzili smoków potrzydziestu pięciu latach pokoju, ponieważ wymagały tego niebiosa?Orma w ogóle nie zwrócił uwagi na moje cierpienie. Zastanawiam się, czy Ogdo i inni, którzy wyrażają podobną odrazę, między innymiświęty Vitt i święty Munn, mieli doświadczenie z mieszańcami.Rzecz jasna, nie dlatego, żeSerafina przypomina ich opis, ale że w ogóle dopuszczają taką możliwość.W wielkiej bibliotecew Tanamoot nie ma opisanego żadnego przypadku narodzin mieszańca, co samo w sobie jestzadziwiające.Można by pomyśleć, że w ciągu prawie tysiąca lat ktoś by to wypróbował. Nie stwierdził ojciec. Ja bym tak nie pomyślał.Jedynie amoralny smok mógłby o tympomyśleć. Dokładnie zgodził się Orma, który wcale się nie obraził. Amoralny smok by o tympomyślał, wypróbował. Jak? Siłą? Ojciec wykrzywił usta, jakby poczuł żółć.Orma wcale nie przejął się sugestią zawartą w tych słowach..i zapisał wynik eksperymentu.Być może wcale nie jesteśmy tak amoralnym gatunkiem, jaksię powszechnie uważa w Krainach Południa.Nie mogłam dłużej powstrzymywać łez.Miałam zawroty głowy i czułam się pusta, chłodnypodmuch spod drzwi sprawił, że się zakołysałam.Wszystko mi odebrano moją ludzką matkę,własne człowieczeństwo i wszelką nadzieję na opuszczenie domu ojca.Zobaczyłam nicość pod powłoką świata.Groziła, że mnie wciągnie.Nawet Orma nie mógł nie zauważyć mojego cierpienia.Przechylił głowę. Przekaż mi jej edukację, Claude powiedział.Odchylił się do tyłu i przeciągnął palcem pozaparowanych szybkach niewielkiego okna.Posmakował wilgoć. Tobie? powtórzył szyderczo ojciec. A co ty z nią zrobisz? Nie ma godziny, żeby niedostawała ataku od tych piekielnych wizji. Na początek moglibyśmy nad tym popracować.My, saar, mamy swoje techniki panowania nadzbuntowanym umysłem.Orma postukał się palcem w czoło, po czym to powtórzył, jakby to odczucie go zaintrygowało.Dlaczego nigdy wcześniej mnie nie uderzyło to, jak bardzo był dziwaczny? Nauczysz ją muzyki powiedział mój ojciec, a jego ciepły głos wzniósł się o oktawę zawysoko.Widziałam jego walkę wewnętrzną tak wyraznie, jakby jego skóra była ze szkła.Nigdy niechronił tylko mnie; chronił swoje złamane serce. Tato, proszę. Wyciągnęłam ręce jak błagalnik przed Zwiętymi. Nic więcej mi nie pozostało.Ojciec zamrugał, ukrywając łzy. Nie pozwól, bym cię usłyszał.Dwa dni pózniej do naszego domu dostarczono szpinet.Ojciec rozkazał ustawić go w składzikuna tyłach domu, daleko od jego gabinetu.Nie było miejsca na taboret, więc ostatecznie usiadłam naskrzyni.Orma przysłał również zeszyt z fantazjami kompozytora imieniem Viridius.Nigdywcześniej nie widziałam zapisu nutowego, ale od razu wydał mi się znajomy, podobnie jak mowasmoków.Siedziałam aż do zachodu słońca, czytając tę muzykę jakby to była literatura.Nie wiedziałam nic o szpinetach, ale zakładałam, że należało otworzyć klapę.Jak się okazało, pojej wewnętrznej stronie wymalowano idylliczną scenę kociaki bawiące się na ganku, chłopikoszący zboże za nimi.Jeden z kociaków ten agresywnie atakujący kłębek niebieskiej wełny miał niezwykłe szklane oko.Zmrużyłam oczy w półmroku i postukałam je palcem. Ach, jesteś usłyszałam głęboki głos.Wydawało się, że dochodzi, co dziwne, z pyszczkamalowanego kotka. Orma?Jak on do mnie mówił? Czy to było jakieś smocze urządzenie? Jeśli jesteś gotowa powiedział zaczynajmy.Mamy wiele do zrobienia.I tak uratował moje życie po raz trzeci.4Przez następne pięć lat Orma był moim nauczycielem i jedynym przyjacielem.Jak na kogoś, ktopostanowił nigdy nie nazwać się moim wujem, bardzo poważnie traktował wynikające zpokrewieństwa obowiązki.Uczył mnie nie tylko muzyki, ale wszystkiego, co jego zdaniempowinnam wiedzieć o smokach historia, fizjologia, filozofia, wyższa matematyka (najbliższereligii, co mieli).Odpowiadał na moje najbardziej bezczelne pytania.Tak, smoki w odpowiednichwarunkach czuły zapach barw.Tak, to był bardzo zły pomysł, zmienić się w saarantrasa tuż pozjedzeniu tura.Nie, nie pojmował do końca natury moich wizji, ale wierzył, że zna sposób, by mipomóc.Smoki uznawały kondycję ludzką za dezorientującą i często przytłaczającą i przez latawymyśliły różne strategie, by zachować głowy w ard , kiedy przyjmowały ludzką postać.Ard tocentralna koncepcja smoczej filozofii.Samo słowo oznaczało w przybliżeniu porządek lub poprawność.Goreddowie używali go na określenie smoczego zastępu i była to jedna zdefinicji.Ale smoki traktowały tę ideę o wiele głębiej.Ard oznaczało stan, w jakim powinienznajdować się świat, narzucenie porządku w chaosie, etyczną i fizyczną prawidłowość.Ludzkie uczucia, pełne nieładu i nieprzewidywalne, były dla smoków sprzeczne.Wykorzystywali coś, co Orma nazywał architekturą kognitywną , by podzielić umysły na osobnepomieszczenia.W jednym z nich trzymali na przykład matczyne wspomnienia, gdyż byłyniepokojąco mocne.Jedyne matczyne wspomnienie, jakiego doświadczyłam, powaliło mnie.Uczucia, które saar uznawali za nieprzyjemne i przytłaczające, zamykali bezpiecznie na klucz inigdy nie pozwalali im się wydostać.Orma nigdy nie doświadczał takich wizji jak ja i nie wiedział, co je wywołało.Tak czy inaczej,wierzył, że system architektury kognitywnej mógłby powstrzymać wizje przed pozbawianiem mnieprzytomności.Próbowaliśmy wariacji na temat pomieszczenia z jego matczynymiwspomnieniami, zamykając wizję (to znaczy, wyimaginowaną księgę, która je oznaczała) wskrzyni, w grobowcu, a w końcu w więzieniu na dnie morza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]