[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie miał nic przeciwko temu.Jednego schematu zachowania Caine a nie zamierzał zmieniać: jeżeli masz wątpliwości,idz na całość.Wyszczerzył zęby. Wiesz co? zagaił beztrosko, nie przejmując się sinym ze złości Ma elKothem.Chyba cię jednak nie zabiję.Ma elKoth wybałuszył oczy.Zmarszczył brwi. To oczywiste.Czyżbyś wcześniej myślał inaczej? Powiem tak: w tej chwili mam nadzieję, że nie będę musiał cię zabić. Nie kpij, Caine.Nadal czekam na odpowiedz. Cały dzień tak tu siedzisz? To musi być strasznie frustrujące, prowadzić przesłuchaniew tej siatce.Nie dziwię się, że cię trafia szlag.Chociaż, jak się tak nad tym zastanowić, tonawet jest poniekąd zabawne, nie uważasz? Dopóki nosisz to wdzianko, nie możesz użyćmagii, żeby wydusić z Pallas jakieś informacje.Ale jeśli je zdejmiesz, od razu zapomnisz, oco miałeś zapytać i po co w ogóle ją tu ściągnąłeś i związałeś.Co ci zostaje? Ból? Musiszprzecież wiedzieć, że na adeptach ból nie robi wrażenia.Ma elKoth odchrząknął. Palcem jej nie tknąłem.Te wszystkie sińce zarobiła przy próbie pojmania.Supeł w piersi Caine a trochę się rozluznił. No to co jest z nią nie tak? Dlaczego tak się wpatruje w sufit? Posłuchaj, Caine.Na ogół jestem człowiekiem cierpliwym, ale nie dzisiaj. Jasna sprawa, ja też.Ale ujmę to tak: jeżeli nie zdejmiesz tej siatki, zatłukę cię gołymirękami.Jedna brew uniosła się lekko, jeden kącik ust drgnął w półuśmiechu.Wściekłość płynniezmieniła się w rozbawienie. No, nie mów. Mówię.A ty wiesz, że to nie żarty.Jesteś wielki i silny, ale bez magii żaden z ciebiewojownik.Jeśli cię dopadnę, zwalisz się na ziemię jak wór kamieni. Nie uciekniesz z pałacu.Caine wzruszył ramionami. Raz już uciekłem.Ma elKoth wydął wargi, ważąc te słowa. Racja powiedział w końcu. Ale po co właściwie mi to mówisz? Chcę zwrócić na coś twoją uwagę. I odwrócić ją od kwestii mojego miejsca pobytuprzez ostatnie dwa dni, dodał w myślach. Gdybym ci zle życzył, mógłbym cię po prostuzabić.Tu i teraz. Caine rozłożył ręce w niewinnym bezbronnym geście. Poza tymchciałbym, żebyś zdjął tę siatkę. A to czemu? Nie myślisz chyba, że to zaklęcie doprowadzi do uwolnienia twojejukochanej? Nawet jeśli zapomnę po co ją tu przywiązałem, będę pamiętał, że siatka pozwolimi poznać tożsamość Simona Błazna. Nie, nie, nie, wszystko pokręciłeś.Po pierwsze, ona nie jest wcale moją ukochaną, bojuż dawno mnie rzuciła.Po drugie, nie jest również Simonem Błaznem.W każdym razie niew tym sensie, że zaplanowała całą tę operację ukrywania wrogów cesarstwa. Daj spokój, Caine.Przecież Berne..jest idiotą, o czym obaj doskonale wiemy.I faktycznie ubzdurał sobie, że ona jestSimonem, a jej nie chciało się tego prostować.Bo widzisz, ona chroni prawdziwego Błazna. Hmf. Ma elKoth na chwilę odwrócił wzrok. Przez pewien czas podejrzewał, że toty.Caine prychnął pogardliwie. Jestem za mało cwany.Zresztą, podobnie jak Berne.Mogę ci jednak powiedzieć, ktojest Błaznem.Ma elKoth skrzyżował masywne ręce na piersi. Słucham.Kłamstwo przyszło mu gładko, płynnie, bez odrobiny wahania: Król Zciemy. Wykluczone odparł natychmiast Ma elKoth. Książę Toa-Sytell..dał się oszukać.A ja wiem, to co wiem, od samego Jego Wysokości. Ale. Ma elKoth nachmurzył się. Ale przecież.Niewiele brakowało, żeby Caine wybuchnął śmiechem.Nie spodziewał się, że zobaczycesarza w sytuacji, w której zabraknie mu słów. Chcesz się dowiedzieć, co w tej chwili robią jego ludzie? Zdejmij siatkę. Nie rozumiem. Nie dziwię się! Od rana siedzisz w pokoju bez okien, do którego wszyscy boją sięnawet zapukać; na myśl o tym, że mieliby ci o czymś powiedzieć, dostają sraczki ze strachu.Nie możesz niczego wyczuć w Przepływie, bo narzuciłeś sobie na łeb tę durnowatą siatkę.Chcesz być bogiem dla swoich Dzieci? Na ulicach są ich tysiące i wszystkie wykrzykujątwoje imię.Może chcesz wyjrzeć, co się dzieje na zewnątrz? Do kurwy nędzy, pół miasta stoiw płomieniach! Jak to w płomieniach?Nagle Ma elKoth wydał się Caine owi młody i bezbronny, jak mały chłopiec obudzony wśrodku nocy.Jego ręce, jakby kierowane własną wolą, sięgnęły w górę, wczepiły się w siatkęod środka i pociągnęły w dół.Siatka zsunęła mu się po twarzy, zahaczając o długie włosy iwyrywając je pojedynczo z cichym odgłosem, który dla Caine a był ledwie słyszalny, ale podczaszką Ma elKotha musiał rozbrzmiewać jak powtarzający się trzask wyładowańelektrostatycznych.Ma elKoth odrzucił siatkę i uniósł czujnie głowę, niczym myśliwy na dzwięk odległegoryku zwierzyny.Zamarł w tej pozie, jakby zamienił się w słup soli. Ach. westchnął.Caine zrobił jeden ostrożny wdech, potem drugi.Ma elKoth się nie poruszył, nawet nieoddychał, wpatrywał się tylko w nieskończoną dal, z twarzą równie martwą jak wygładzonyprzez rzekę otoczak.Przez długą chwilę Caine również stał jak zahipnotyzowany, w końcu jednak oderwałwzrok od cesarza, odwrócił się i podszedł do ołtarza, na którym leżała związana Pallas.Oczy miała rozszerzone i pozbawione wyrazu; ziały taką samą pustką, jak ta, którą Caineczuł w piersi.Skrzepnięta krew zalepiała jej nozdrza, w splątanych włosach nadal tkwiłypatyki i skrawki rzecznego zielska.Wyciągnął rękę, żeby wyjąć jeden z takich odłamków, alewtedy jakaś cyniczna cząstka jego mózgu wyszczerzyła szyderczo zęby.Pewnie, teraz sobiemożesz pomacać.Jest przecież związana.Cofnął gwałtownie rękę.Na twarz nie wiedziećczemu wypłynął mu rumieniec wstydu. Pallas. mruknął, tak żeby Ma elKoth go nie usłyszał.Pochylił się nad nią i zajrzał wjej puste oczy. Pallas, gdzie jesteś?Na dzwięk tych słów jej pierś wypełniła się powietrzem, a wraz z oddechem wróciła jejodrobina świadomości. Caine. wyszeptała.Caine nawet nie śmiał próbować zrozumieć, co wyraża ton jejgłosu, tak ulotną niósł treść. Ty żyjesz naprawdę.Zapiekły go oczy. Nie rozumiem. Ja jestem bezpieczna mówiła dalej ledwie słyszalnym szeptem, patrząc na niego jakbyz ogromnej odległości. Nie można mnie skrzywdzić.Ratuj się. Pallas. powtórzył bezradnie. Zrozumiałam mnóstwo spraw. Zwiatło w jej oczach znów zaczęło przygasać.Moglibyśmy być szczęśliwsi.Przykro mi, że cierpiałeś.I wycofała się z powrotem do bezpiecznego azylu w głębi świadomości, zabierając zesobą wszelkie okruchy duszy.Przysięgam, że to naprawię.Wszystko będzie dobrze.Przysięgam.Stał jak skamieniały, wpatrzony w nią, śniąc rozpaczliwe sny o szczęściu, gdy nagleusłyszał ruch za plecami i ogromna dłoń Ma elKotha zacisnęła mu się na karku, jak smoczapaszcza. Coś ty zrobił?!Pod ciężarem cesarskiej ręki Caine osunął się na kolana przed ołtarzem.Uścisk dławił musłowa w gardle. Ma elKoth.o co
[ Pobierz całość w formacie PDF ]