[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Srebrnym nożem do papieru przeciąłwybraną na chybił trafił stronę.Przeczytał pierwsze słowa, uśmiechnął się.Ze srebrnego pucharusportowego służącego za pojemnik wybrał gruby czerwony ołówek ze złoconymi kantami,złotym wizerunkiem wieży Spaskiej i złotym napisem KREML, po czym grubą kreską zakreśliłparagraf szósty: Nieoczekiwany atak działa paraliżująco.XPędzi NACZSPECREMBUD, a kierownik pociągu specjalnego krząta się przy Nasti jakprzy noworodku.Najważniejsze zbić gorączkę.Trudna sprawa.Nie pomaga ani owijanie wmokre prześcieradła, ani przykładanie lodu.Dobrze, że chociaż wypiła trochę wody.Po troszkuje kawior, a kawior wywołuje pragnienie.Dobre i to.Bo kiedy człowiekowi już nic się nie chce,to koniec.Zwilża Ciech Ciechowicz usta Nasti zródlaną wodą i rozmyśla o tym i owym.DlaczegoChołowanow się zapija? To do niego niepodobne.Tyle już lat jeżdżą razem po całym kraju.Dziewczyny - tak.To słabość towarzysza Chołowanowa.Ale wódka? A tu nic, tylko mu przynośbutelki.Cytrynówkę.Pieprzówkę.I tę nową, co przysłali na spróbowanie.Stolicznaja sięnazywa.W dodatku nie zakąsza.Jemu też by się przydało, żeby ktoś trzymał go za głowę isrebrną łyżeczką karmił kawiorem.A może pije z radości? Nie, z radości tak się nie pije.To o cochodzi? Uratowali dziewczynę.Dziewczyna wiezie ważny meldunek dla towarzysza Stalina.Czy to zle? Chołowanow powinien się cieszyć.Skomplikowane te pańskie fanaberie.Na pozór Chołowanow cieszy się, że Nastia dotarła do pociągu.A tak, jakby się jej bał.Chyba targają nim sprzeczne uczucia.Dlatego pije.I Ciech Ciechowicz podjął decyzję.XIMężczyzna w szynelu podniósł słuchawkę.Słuchawka momentalnie zameldowała:- Tu dyżurny operacyjny, starszy major bezpieczeństwa państwowego Snigirow.- Kto z kierownictwa NKWD jest na miejscu?- Zastępca ludowego komisarza, towarzysz Beria.- Dobry z niego pracownik! Proszę go nie niepokoić.Niech sobie spokojnie pracuje.Atowarzysza Jeżowa i wszystkich zastępców niezwłocznie wezwać do mnie.- Tak jest.W tej chwili.- I ludowego komisarza łączności, towarzysza Bermana.- Tak jest! - ryknęło w słuchawce tak służbiście, że Stalin aż się skrzywił.XIINoc nad światem.NACZSPECREMBUD pędzi, reflektorem rozcina ciemność.Przednim Moskwa.Chołowanow przestał pić.Puste butelki włożył do kosza, żeby się nie walały po podłodze.Całkiem pokazna sterta.Towarzysz lubi porządek.Umył się, uczesał.I znowu wygląda, jakby nic nie pił.Jak na lotnikaprzystało, zarzucił biały jedwabny szalik.Szalikiem można łatwo udusić.Tak załatwionoimperatora Pawła.Co prawda w jego czasach nie było jeszcze lotników i białych szali zespadochronowego jedwabiu.Dlatego musieli udusić srebrzystym.Takie nosili oficerowiegwardii.Ale lotniczy lepiej się nadaje.I nie zostają na nim odciski palców.To rzeczwielokrotnie sprawdzona.XIIIPrzeciwnika najlepiej zaskoczyć w niedzielę o czwartej, nad ranem.Kiedy już opadło napięcie pracowitego tygodnia.Kiedy ochrona poluzowała pasy.Kiedywartownicy rozpięli guziki pod szyją.Kiedy oficer dyżurny zameldował telefonicznie, że nocminęła spokojnie i błogo się przeciągnął.Kiedy ucichły place i ulice.Kiedy milicjanci na placuDzierżyńskiego pomyśleli, że już po zmianie.Kiedy oficerowie kończący dyżur rzucili karty idopili kieliszki.Kiedy naczelnik oddziału odwalił wreszcie sprawozdanie kwartalne; oznajmiłsekretarce, że nie trzeba teraz przepisywać, odprowadził ją do domu i zanocował u niej, botrolejbusy nie chodziły.Teraz, kiedy ostatni niebieski trolejbus bierze ostatni zakręt, właśnie teraz należy działać.Przez zaskoczenie.Niech zaterkoczą telefony, niech się.zachłysną podnieconymi głosami.Niech ruszągońcy i kurierzy.Niech się obudzą komisarze ludowi, którzy ledwie zdążyli przyłożyć głowę dopoduszki.I ich zastępcy.Niech klnąc wciągają oporne cholewki.Niech zawyją klaksonysamochodów.Niech kierowcy sypną przekleństwami.Niech telefoniści i dyżurni krzyczą wsłuchawki do utraty tchu.Niech się miotają i szaleją.- Halo! Halo! Towarzysz Jeżow? Nie? A gdzie go można znalezć? W KomitecieCentralnym? Dzwoniliśmy.W Lefortowie na śledztwie? Też dzwoniliśmy.W Suchanowie? Nie.Nie ma.Na Aubiance? Nie zawracajcie dupy! A jak myślicie, skąd? Nie ma go tutaj.Ukochanki? Ale skąd.U najlepszego przyjaciela? Aha.Halo! Nie ma u was przypadkiemtowarzysza Jeżowa? Co? Obudzcie go! Powiedziałem: obudzcie! Halo! Z towarzyszemBermanem proszę! Nie ma? U przyjaciela? Halo! Budzcie! Towarzysz Frynowski? To wy,towarzyszu? Tak.Natychmiast.Tak, bardzo pilne.Nie.Plac nie jest otoczony.Ani czołgami, aniwojskiem.Tak, sam.Bez ochrony.Tak.Powtarzam: jest sam.W gabinecie towarzysza Jeżowa.Tak.Czeka.ROZDZIAA 20IMożna, towarzyszu Stalin?- Wejdzcie.- Zastępca ludowego komisarza spraw wewnętrznych, komandarm pierwszego stopniaFrynowski, zgodnie z waszym.- Siadajcie, siadajcie.Towarzysz Stalin wciąż nie może się oderwać od małej książeczki.Tu coś podkreśli, tamcoś zaznaczy.Na pierwszy rzut oka książeczka wygląda na Kodeks karny z 1926 roku.Tyletylko, że w czerwonej okładce.IIChołowanow wyjrzał na korytarz.Nikogo.Kto zresztą miałby być? Tylko ich troje wcałym wagonie.Nastia majaczy w swoim przedziale, a Ciech Ciechowicz śpi w pomieszczeniusłużbowym.Zmęczył się podczas podróży.Dotąd oka nie zmrużył.Błyszczących oficerek Chołowanow nie włożył.Po co skrzypieniem zakłócać spokój?Skarpetki ma z angielskiej wełny.Specjalnie sprowadzone dla lotników polarnych zlondyńskiego Harrodsa.Stąpa się w nich bezszmerowo.Chodnik też gruby, miękki.Jak nazamówienie.Skrada się Chołowanow jak tygrys.Nie.Jak Stalin.IIIStalin odłożył Regulamin polowy i uśmiechnął się do Frynowskiego.- Czytaliście?- Niestety nie, towarzyszu Stalin.- Koniecznie przeczytajcie.Sam tego też nie czytałem.Dopiero dziś wpadło mi w ręce.Bardzo ciekawa rzecz.I na czasie.Właśnie kończymy oczyszczać kraj z niepożądanychelementów.Z wrogami wewnętrznymi już prawie się uporaliśmy.To, co najważniejsze, zostałozrobione.Niezle się napracowaliście, żeby skutecznie rozprawić się z wrogami wewnętrznymi.W związku z tym otrzymacie nowe zadanie.Dokończeniem tamtej sprawy my się zajmiemy.Obecnie na plan pierwszy wysuwa się walka z wrogiem zewnętrznym.Dlatego musicie tęksiążeczkę znać na pamięć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]