[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak naprawdę to on należy do nas.To my go odnalezliśmy.Nie mieli do niegożadnych praw - tłumaczył Dorian.- Nie może być.Dorian wzruszył ramionami.- Gdzie on jest? - spytał Solon.Widząc beznamiętne twarze przyjaciół,zrozumiał.- Przywiezliście go tutaj?!Feir podszedł do małego łóżka i odrzucił koce.Curoch leżał w pochwie z białejskóry, zdobionej złotymi inskrypcjami w hyrylicy i wykończonej złotem.- To z pewnością nie jest oryginalna pochwa.- To właśnie takie rzeczy sprawiają, że odechciewa mi się zostać zbrojmistrzem- powiedział Feir.- Pochwa jest oryginalna.Przetkana magią gęsto jak jedwabgandyjski i podejrzewam, że to wszystko tylko po to, aby chronić skórę.Nie pobrudzisię, nie zaplami.Złote inkrustacje też są prawdziwe.Szczere złoto.Tak utwardzone, żestawi opór żelazu i stali.Jeślibym rozgryzł tę technikę, moi potomkowie byliby bogacido dwunastego pokolenia.- Ledwo ośmieliliśmy się wyjąć go z pochwy.Oczywiście nie próbowaliśmy goużyć - powiedział Dorian.- No, ja myślę - odparł Solon.- Dorianie, po co go tu przywiozłeś? Widziałeścoś?Pokręcił głową.- Artefakty o takiej mocy zniekształcają moje wizje.One same i pożądanie, jakiebudzą, są tak intensywne, że zacierają obraz.Nagle znowu odpłynął, ale powiedzenie odpłynął" to delikatne określenie.Jego wizja zamknęła się wokół Solona i obrazy przepływały obok niego.Niemożliwiewizje.Solon walczący z niezliczonymi przeciwnościami losu.Solon jako siwy starzec,chociaż nie: siwy, ale nie stary.niech to szlag, wizja zniknęła, nim Dorian zdążył jązrozumieć.Solon Solon Solon.Solon umierający.Solon zabijający.Solon na targanymsztormem statku.Solon ratujący Regnusa przed siepaczem.Solon zabijający króla.Solon sprowadzający upadek na Cenarię.Solon wysyłający Doriana do Khalidoru.Piękna kobieta w komnacie z setkami portretów pięknych kobiet.Jenine.SerceDoriana zacisnęło się.Garoth Ursuul.- Dorian? Dorian?! - dobiegał z daleka głos, a mag chwycił się tego dzwięku idał mu się ściągnąć z powrotem.Otrząsnął się, łapiąc ustami powietrze, jakby wynurzał się z zimnego jeziora.- To się staje coraz gorsze w miarę, jak stajesz się silniejszy, prawda? - zapytałSolon.- Płaci za te wizje własnym umysłem - powiedział Feir.- Nie chce mnie słuchać.- Moje zdrowie psychiczne nie jest niezbędne do pracy, którą muszę wykonać -odparł Dorian.- A moje wizje owszem.Kości znajdowały się w jego ręku, nie tylko dwie, ale cała garść kostek, każda zkilkunastoma twarzami.Ile dwunastek mogę wyrzucić? Rzuciłby na oślep.Jużwidział, że Solon myśli, że powinien wyjść i że niezależnie od tego, jak wspaniale byłospotkać starych przyjaciół, musi spróbować uratować Regnusa Gyre.Ale Dorian miałprzeczucie.Przeklęta rzecz.Czasem wszystko układało się logicznie jak w grze sesch.A czasem po prostu miał przeczucie.- Przy czym byliśmy? - zapytał, grając niczego nieświadomego jasnowidza.-Feir nie ma dość Talentu, by posługiwać się Curochem.Gdyby spróbował, to albo byspłonął, albo wybuchł.Bez obrazy, przyjacielu, lepiej panujesz nad swoimi mocaminiż my obaj.Ja mógłbym się nim posłużyć, ale tylko jako meister, moje mocemagiczne prawdopodobnie nie okazały się dostatecznie silne.Oczywiście posłużeniesię nim z pomocą viru skończyłoby się kompletną katastrofą.Nawet nie wiem, co bymzrobił.Spośród nas, Solonie, ty jesteś jedynym magiem w tym pokoju, albo nawet wtym królestwie, który może mieć nadzieję, że nie umrze, biorąc do ręki Curocha,chociaż niewiele by cię od tego dzieliło.Zginąłbyś, gdybyś spróbował użyć niecowięcej niż tylko ułamek jego mocy.Hm.- Zapatrzył się w przestrzeń, jakby nagleogarnęła go kolejna wizja.Linia losu ustaliła się.- Z pewnością nie przywiezliście go aż tutaj bez powodu - powiedział Solon.Ustaliła się i zaczęła wypełniać.- Nie.Musieliśmy zabrać go braciom.To była nasza jedyna szansa.Gdybyśmyczekali do powrotu, wiedzieliby już, że nie mogą nam ufać.Trzymaliby go z dala odnas.- Dorianie; nadal wierzysz w swojego Jedynego Boga, prawda? - zapytał Solon.- Myślę, że czasem myli z Nim własną osobę - wtrącił Feir.To były niezwykle gorzkie słowa jak na Feira i zraniły Doriana do głębi.Zraniłygo, bo sobie na nie zasłużył.Właśnie bawił się w boga.- Feir ma rację - przyznał Dorian.- Solonie, manipulowałem tobą, żebyś wziąłmiecz.Nie powinienem robić tego w ten sposób.Zasługujesz na więcej i przepraszamcię za to.- Niech to szlag, wiedziałeś, że myślę o zabraniu go?Dorian pokiwał głową.- Nie wiem, czy to dobry pomysł, czy nie.Nie wiedziałem, że przejdziesz oboknaszych drzwi, do chwili, kiedy rzeczywiście to się stało.Przy Curochu wszystkozaczyna się plątać.Jeśli go użyjesz, Khalidor może go nam odebrać.To byłabykatastrofa o wiele większa niż śmierć twojego przyjaciela Regnusa, a nawet upadekcałego tego kraju.- Takie ryzyko jest nie do przyjęcia - powiedział Feir.- A jaka korzyść z niego dla kogokolwiek, jeśli go nie użyjemy? - zapytał Solon.- Dzięki temu nie trafi do rąk V�rdmeisterów! - odparł Feir.- To wystarczającodobra rzecz.Na świecie jest tylko garstka magów, którzy mogą dzierżyć Curocha, nieryzykując życia, sam to wiesz.Wiemy też, że jest kilkudziesięciu V�rdmeisterów,którzy to potrafią.Jeśli Curoch trafi w ich ręce, co ich powstrzyma?- Mam przeczucie odnośnie do tego - wtrącił się Dorian.- Może to Bóg mnieszturcha.Po prostu myślę, że to słuszne.Czuję, że to się wiąże ze Strażnikiem Zwiatła.- Myślałem, że odrzuciłeś te stare przepowiednie - zdziwił się Solon.- Jeśli wezmiesz Curocha, Strażnik narodzi się za naszego życia.- Kiedy tylko topowiedział, Dorian pojął, że to prawda.- %7łyłem tak długo, mówiąc, że wierzę, ale tonie jest tak naprawdę wiara, kiedy się robi to, co się widzi, prawda? Myślę, że Bógchce, abyśmy podjęli to szalone ryzyko.Myślę, że wynagrodzi to czymś dobrym.Feir rozłożył ręce.- Dorianie, zawsze wymawiasz się Bogiem.Kiedy zawodzi cię logika, mówisz, żeBóg do ciebie przemawia.To śmieszne.Jeśli ten twój jedyny Bóg stworzył wszystko,jak mówisz, to dał nam też rozsądek, prawda? Dlaczego, do licha, zmuszałby nas,żebyśmy robili coś irracjonalnego?- Mam rację.- Dorianie, naprawdę mogę go użyć? - zapytał Solon.- Jeśli go użyjesz, będą o tym wiedzieli wszyscy w zasięgu pięćdziesięciu mil.Może nawet ci bez daru.Jak każdy, podejmujesz ryzyko, że ściągniesz zbyt wielkąmoc, ale granica twoich możliwości jest wyższa niż minimum, jakiego wymaga miecz.Sprawy toczą się zbyt szybko, żebym dużo zobaczył, ale powiem ci jedno, Solonie.Najazd był skierowany na Modai.- Dopóki Kylar nie zabił Durzo Blinta.- Więc byliprzygotowani na inny rodzaj walki.Aodzie przybędą dziś wieczorem.Mająsześćdziesięciu meisterów.- Sześćdziesięciu! To więcej niż liczą niektóre nasze szkoły! - zawołał Feir.- I co najmniej trzech V�rdmeisterów potrafi przywołać poczwarca.- Jeśli zobaczę jakiegokolwiek małego człowieczka ze skrzydłami, to ucieknę -powiedział Solon.- Oszalałeś - oznajmił Feir.- Dorianie, musimy wyjechać.To królestwo jestskazane na klęskę.Przejmą Curocha.Złapią ciebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]