[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Konrad wziąłją pod rękę.Ktoś zrobił zdjęcie.Orkiestra zaczęła grać hymnnarodowy.Rozpoczęła się ceremonia powitalna.Trwała długo.Niektórzy mówcy mówili bardzo rozwlekle.Franceska trochę zrozumiała, a trochę się domyśliła, żedziękowano fundacji za pomoc medyczną, mediom - zaświatowe zainteresowanie, a osobiście księciu Konradowi - zaprzybycie.Co chwila wybuchały oklaski.Były równieżoczywiście dzieci z kwiatami.- Jesteś taka piękna, moja księżniczko z bajki - szepnął wpewnym momencie Konrad, śmiejąc się do jej ucha.Ale wjego głosie był nie tylko śmiech - była głęboka zachęta i.obietnica.Chodz ze mną, mówiły jego oczy.Ucieknijmystąd.Pochylił się i pocałował ją w rękę.Jestem w niebie, myślała.Dziś w nocy na pewno przyjdziedo mnie.Dowie się, jak bardzo go kocham.A ja się dowiem,jakim jest wspaniałym kochankiem.Ale tak się nie stało.Ledwie zdążyli wrócić do miasteczka, by zabrać rzeczy.- Dziś wieczorem jest przyjęcie w Vilnagradzie -powiedział Konrad po rozmowie z jakimiś ludzmi, którzyprzybyli helikopterem.Franceska była w takim nastroju, że poszłaby za nim nakoniec świata.W oficjalnych rozmowach i politycznych negocjacjach niewystarczała jej podstawowa znajomość języka, dlategoKonrad pojechał sam.Sądziła, że właśnie z tego powodu nie przyszedł tej nocydo jej wspaniałego apartamentu w starym pałacu.Długo siedziała, czekając.Wzięła do ręki fotografie, którezrobił im wczoraj na spacerze mały chłopiec.Wyniosła lampęna balkon i przeglądała je z czułym uśmiechem.122Ile by za nie dali paparazzi! To były prawdziwe, niepozowane fotografie.Konrad na nich śmiał się, śmiał się igonił ją z bukietem chwastów w ręku.Czy to był Konrad zakochany?Tak.Teraz była pewna.Jednak w miarę jak wschodził księżyc i cichły odgłosymiasta, ta pewność malała.A gdy zaczęły pohukiwać sowy,nie postawiłaby na to nawet pensa.Nazajutrz, mimo że uśmiechał się do niej w salirecepcyjnej, nawet do niej nie podszedł.Ubrany był znów wgarnitur i otoczony przez mężczyzn z telefonamikomórkowymi.Jest bardzo zajęty, powtarzała sobie.Przygotowywał gruntdo powrotu Feliksa na wybory prezydenckie.Ale.Dopadało ją zwątpienie.Wreszcie spytał, czy może do niej przyjść.To był koniec ciężkiego dnia wypełnionego oficjalnymprogramem.Franceska była zmęczona i bolały ją nogi.Gdy jednak podwójne drzwi do jej apartamentu otworzyłysię nagle, serce podskoczyło jej do góry.Konrad wszedł i przelotnie pocałował ją w policzek.- Mam tylko chwilkę - powiedział gorączkowo.- Chcą,byśmy porozmawiali z prasą.Zgadzasz się na ślub tutaj?- Co?- Chcą wielkiego widowiska.Transmisji na cały świat.Dla reklamy.To przyciągnie w przyszłości turystów.Franceska poczuła chłód na plecach.- Czy ty też tego chcesz?- Dochód narodowy tego chce - powiedział głuchym,nieswoim głosem.- Nie możemy wziąć ślubu tylko po to - zaprotestowała zbólem w głosie - by wzrósł dochód narodowy Montassurro.- Oczywiście, że nie.- Zdawało się, że jej nie zrozumiał.123 - Musimy porozmawiać.- Chcieli wiedzieć, czy tu zamieszkamy.Powiedziałem,że nie.Obydwoje pracujemy.Kraj nie może pozwolić sobie nautrzymywanie rodziny królewskiej.Ale kupimy tutaj dom, ajeden semestr w roku będę wykładał na tutejszymuniwersytecie.Czy to brzmi rozsądnie?To zabrzmiało rozsądnie.I bardzo praktycznie.Dopasowywał ich prywatne życie do potrzeb kraju i nawet niezauważył, że zatracili zupełnie wszelką intymność.- Królowa Angelika - powiedziała obojętnie - zdradziłami, że nie przywykłeś do zażyłych stosunków z kimkolwiek.- Co? - Podniósł wzrok znad swojej listy.- Nieważne.Nie drążył tematu i szybko spojrzał na zegarek.- A jeśli chodzi o twoją karierę.- Nie mam kwalifikacji, by wykładać na uniwersytecie -przerwała mu z ironią.A potem dodała z narastającą złością: -Za to świetnie wypadam przed kamerą.- Słucham? - Zmarszczył brwi.Podeszła do biurka i pokazała mu fotografie zrobioneprzez małego urwisa.- Może powinieneś je pokazać prasie? Dobra reklama, niesądzisz? Chłopiec zarobi fortunę, jeśli jakaś agencja zechce jeodkupić.Pomyśl, jakby to wspomogło dochód narodowy.- Rozumiem, co masz na myśli.- Przerzucił fotografie.- Och, jestem przecież twoim bezcennym nabytkiem.-Zaczęła się trząść ze złości.- Jeśli chcesz mi coś powiedzieć, Francesko, słucham cię.- Przesunął dłonią po jej zmarszczonym czole.- Nie mamteraz czasu na rozwiązywanie zagadek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]